Logo pl.yachtinglog.com

Testy i kapitulacje: nasze samotne podróże - Lonely Planet

Spisu treści:

Testy i kapitulacje: nasze samotne podróże - Lonely Planet
Testy i kapitulacje: nasze samotne podróże - Lonely Planet

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Testy i kapitulacje: nasze samotne podróże - Lonely Planet

Wideo: Testy i kapitulacje: nasze samotne podróże - Lonely Planet
Wideo: The best European destination to travel to in 2017 - Lonely Planet 2024, Kwiecień
Anonim

Niewłaściwe autobusy, źle zapakowane bagaże, wystające z tej kamizelki z farbą do krawata: podróż nieuchronnie czasem się nie udaje. Ale zamiast pozostawiać bolesne uczucia przez całe życie, te "nieszczęścia" często zwiększają wrażenia z podróży, rozpalają nowe przygody, pogłębiają więzi z krajem i jego mieszkańcami lub przynajmniej dostarczają dobrej anegdoty.

Aby uczcić wydanie Podręcznik podróżny SoloWybraliśmy garść opowiadań od pracowników Lonely Planet o ich samotnych podróżach, pokazując, że czasami jest dobrze, gdy coś idzie nie tak.

Image
Image

Uziemione w Wietnamie

Niezależnie od tego, czy był to odrażający powiew kolejnego wiadra z koktajlem, czy widok młodego turysty pokazującego ogień do delikatnej części jego anatomii, o 21.30 we wtorek wieczorem zdecydowałem, że nadszedł czas, aby opuścić Nha Trang.

Zbawienie, byłem tego pewien, czekało na mnie w Hanoi, ale kiedy dotarłem na dworzec kolejowy, poinformowano mnie, że wszystkie nocne pociągi są w pełni zarezerwowane. Z zawziętą determinacją, która graniczyła z obłędem, wskoczyłem do taksówki i skierowałem się na miejskie lotnisko.

Godzinę później dotarłem do odległego obiektu, który najwyraźniej był zamknięty na noc. Przeklinając moją głupotę, zwinąłem się na opustoszałym parkingu, żeby zasnąć, tylko po to, by być przytomnym przez strażnika przechodzącego jego rundę na zdezelowanym rowerze. Sumiennie porzucając swoje obowiązki, spędził noc ze mną rozmawiając. Nazywał się Duc, palący papierosy z Hanoi, który przeprowadził się do Nha Trang, by rozpocząć nową karierę w dziedzinie bezpieczeństwa. Pomiędzy ciągniętymi dragami wyjaśnił, że jego rodzina nadal ma restaurację w swoim rodzinnym mieście, gdzie nalegał, bym jadł obiad po moim ewentualnym przybyciu. Zadzwonił nawet do swojej mamy, żeby mnie oczekiwała.

Po wylądowaniu w Hanoi następnego dnia, podążyłem za wskazówkami Duc do rustykalnej restauracji jego rodziny, zagrzebanej głęboko w labiryncie uliczek Starego Dzielnicy. Tutaj byłem traktowany na najlepszy - i największy - posiłek, jaki miałem podczas całego mojego pobytu w Wietnamie. Najlepsza część: nie widać wiaderka koktajlowego.

Jack Palfrey jest asystentem redaktora lonelyplanet.com. Śledź tweety Jacka @Jpalfers

Image
Image

Zagubiony i samotny w Laosie

Podróżując samotnie w Laosie, złapałem autobus na południu ze stolicy Vientiane do mniej uczęszczanego miasta Savannakhet. Niestety, autobus wyrzucił mnie poza miasto w środku nocy. Nikogo nie było w pobliżu. Sprawdziłem mapę i zdałem sobie sprawę, że stare miasto, w którym mogłem znaleźć zakwaterowanie, było oddalone o co najmniej 2 km, więc włożyłem plecak i skierowałem się na wschód.

Latarnie uliczne są rzadkością w tej części świata i szybko znalazłem się w ciemnej podmiejskiej drodze. Przerażające szczeki psów stróżujących zagłuszały świerszcze, które podtrzymywały mój nastrój, i nie trwało długo, zanim łzy spłynęły mi po twarzy, kiedy zastanawiałem się, czy nie spać w rowie na noc.

Nagle usłyszałem wysoki pisk skutera, który zbliżał się do mnie. Nie mogłem zobaczyć jeźdźca, ale wybiegłem i schwytałem go. Młody mężczyzna, prawdopodobnie około 16 lat, wyglądał na bardzo zagubionego na widok pucołowatej białej dziewczyny płaczącej w szczerym polu. Pokazałem mu moją mapę i wskazałem, że potrzebuję łóżka. Położył mnie na grzbiecie swojego roweru i popędziliśmy do miasta przez ciepłe nocne powietrze. Trzymałem się go za drogie życie. Tak bardzo odczułem ulgę z powodu uprzejmości tego nieznajomego, że zaczęłam głośno się śmiać. A potem też to zrobił.

Kiedy zaprowadził mnie do hostelu, walił w drzwi, aż ktoś wyszedł mnie wpuścić. To był mały gest ale lekcja pozostała ze mną w czasie wszystkich moich podróży. I za każdym razem, gdy miałem okazję, zrobiłem to samo dla innych zagubionych dusz - płacąc to dalej.

Tasmin Waby jest edytorem docelowym Lonely Planet dla Australii i Pacyfiku. Śledź tweety Tasmin @TravellingTaz

Image
Image

Zacumowany na pustyni Mojave

Zadowolony płynąc po kalifornijskim odcinku pustyni Mojave szybkim samochodem, zatrzymałem się w odległości krótkiego spaceru od zakurzonego miasta Twentynine Palms, by sikać przed kaktusem. Po powrocie do Corvette Chevroleta, którą pożyczyłem, okazało się, że drzwi były jakoś zamknięte. Przerzucenie breloka i wszystkie inne próby ich otwarcia nie powiodły się.

Zadzwoniłem po pomoc awaryjną i powiedziano mi, że nadejdzie siedem godzin, a jeszcze mniej pomocna - że działania pobliskiej tajnej bazy wojskowej mogły spowodować smażenie elektroniki mojego samochodu. W południe, gdy latem temperatura osiągnęła maksimum 48 ° C (120 ° F), zacząłem gotować. Spocony i zdruzgotany, przyjąłem przechodzącą lokalną ofertę wyciągu do najbliższej jadłodajni.

Mam najcieplejsze wspomnienia z popołudnia spędzonego w tym doskonale klimatyzowanym miejscu, jedząc ogromne gofry gofrów i lodów, słuchając country i westernu na szafie grającej i zdobywając nowych przyjaciół.

W końcu facet prowadzący ciężarówkę zepsuł się w drodze do ponownego podniesienia Corvette w kilka sekund. Duże opóźnienie doprowadziło do największego popędu mojego życia, wijąc się przez Park Narodowy Joshua Tree, z dachem złożonym do tyłu i niebem eksplodującym w pustynnym zachodzie słońca.

Peter Grunert jest redaktorem grupowym czasopism Lonely Planet. Śledź tweety Petera @ Peter_grunert

Image
Image

Niebieski i bez worka w Mozambiku

Właśnie przeniosłem się z Malawi do Mozambiku i czułem się trochę zdezorientowany, gdy próbowałem zmienić walutę u lokalnego handlarza czarnorynkowego. Chwilę później, tuż po tym, jak położyłem torbę na ciężarówce z platformą, że miałem jechać na wschód przez kilkaset kilometrów, zdałem sobie sprawę, że kalkulator krupiera musiał zostać sfałszowany - zostałem wyrzucony z USA 20 USD. Szybko go wyśledziłem i gdy mieliśmy grzeczny spór, ciężarówka - i moja torba - odjechała. Goniłem, ale kierowca się nie zatrzymał.

Przygnębiony usiadłem na krawężniku i zastanawiałem się, co jeszcze może pójść nie tak. Cudownie, ciężarówka wróciła z moją torbą 15 minut później - okazało się, że kierowca patrolował po prostu więcej pasażerów! Podniecony, wskoczyłem na platformę ciężarówki. Moja ulga musiała być oczywista dla innych pasażerów, którzy wyczuwając mój stresujący dzień, robili wszystko, aby podnieść mój nastrój.

Kiedy ruszyliśmy w stronę wybrzeża z zamkniętymi ramionami i nogami zwisającymi nad burtami ciężarówki, zaproponowali mi trzciny cukrowej - wraz z ważną lekcją, jak prawidłowo je przeżuć - i kiedy zatrzymaliśmy się przy przydrożnym budce dla pieczonego kurczaka, człowiek pasażer zapłacił za mój posiłek. Od czucia wyzyskiwanego do czucia się jak część rodziny - to był cały dzień; od tego czasu hojność i gościnność Afrykańczyków nigdy nie przestała mnie zadziwiać.

Matt Phillips jest edytorem miejsca docelowego Lonely Planet w Afryce Subsaharyjskiej. Śledź tweety Matta @ Go2MattPhillips

Image
Image

Trzecia jazda na drogach Wenecji

Rezerwacja wycieczek może być wyzwaniem dla podróżujących samotnie. Zaliczkowe rezerwacje ograniczają spontaniczne przygody, ale czekanie, aby utworzyć zespół nowo odkrytych towarzyszy, może oznaczać, że nie przeoczysz gorących biletów. I, oczywiście, podróżujący samotnie zawsze są na łasce reguły "minimalna wymagana osoba".

Takie było moje szczęście, gdy wybrałam się na spływ kajakowy w Wenecji. Nie chcąc ryzykować wyprzedaży, wyskoczyłem na wycieczkę, która już osiągnęła minimum dwóch osób. Nie zdawałem sobie sprawy, że te dwie osoby były parą. Świętując ich niedawne zaangażowanie.

Para była tak zawstydzona, że na początku ich gorącej randki znalazła tę promienną Brytyjkę wpakowaną w piankę, że szybko wymienili swoje tandemowe kajaki na indywidualne kajaki. Jeśli chodzi o kompanię dwójki, trzy były najbardziej niezręcznym tłumem, a my wzięliśmy się do wody we względnej ciszy, wymieniając wymuszone uśmiechy.

Na szczęście wszyscy świetnie się dogadywaliśmy, a sama wycieczka - której nie byłbym w stanie sama podjąć - była punktem kulminacyjnym mojej podróży. Chociaż czasami odczuwam wyrzuty sumienia, kiedy myślę o tym, że przesiewają swoje świąteczne zatrzaski, by znaleźć ich miłosne łódki, które zostały zrobione przez wrzeszczącą brytyjską dziewczynę, która zderzyła się z gondolą.

Louise Bastock jest asystentem redaktora lonelyplanet.com. Śledź tweety Louise @LouiseBastock

Zalecana: