Logo pl.yachtinglog.com

Wszyscy na pokład Wietnamskiego Ekspresu zjednoczenia - Lonely Planet

Wszyscy na pokład Wietnamskiego Ekspresu zjednoczenia - Lonely Planet
Wszyscy na pokład Wietnamskiego Ekspresu zjednoczenia - Lonely Planet

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Wszyscy na pokład Wietnamskiego Ekspresu zjednoczenia - Lonely Planet

Wideo: Wszyscy na pokład Wietnamskiego Ekspresu zjednoczenia - Lonely Planet
Wideo: How to Order Wine in Spain Like a Local | Devour Madrid 2024, Kwiecień
Anonim

Jako ważna lina ratunkowa w czasie wojny i pokoju, 1000-kilometrowy pociąg North-South w Wietnamie zapewnia wszechstronne spotkanie z niesamowitym pięknem, ludźmi i historią tego kraju.

Tuż przed południem południowy pociąg z Hai Phong do Hanoi przejeżdża obok frontowej sali pani Bay, gubiąc ganek o nie więcej niż cale. Dla mnie scena wygląda jak z filmu katastroficznego. Róg rozbrzmiewa jak ostatnia trąbka, a ogromna lokomotywa przeciska się przez maleńką przestrzeń, gdzie tory kolejowe biegną między dwoma rzędami mieszkań. Jest na tyle blisko, aby zablokować całe światło z okien, otrzepać suszącą się pranie i wyciszyć naszą rozmowę.
Tuż przed południem południowy pociąg z Hai Phong do Hanoi przejeżdża obok frontowej sali pani Bay, gubiąc ganek o nie więcej niż cale. Dla mnie scena wygląda jak z filmu katastroficznego. Róg rozbrzmiewa jak ostatnia trąbka, a ogromna lokomotywa przeciska się przez maleńką przestrzeń, gdzie tory kolejowe biegną między dwoma rzędami mieszkań. Jest na tyle blisko, aby zablokować całe światło z okien, otrzepać suszącą się pranie i wyciszyć naszą rozmowę.

Pani Bay, dobrze zachowana 64-latka, którą wpadłem na spacer, niszczy moje obawy. "Ledwo to zauważam", mówi, gdy ostatni powóz wreszcie znika, kontynuując masowanie czarnego włosa w jej skórę głowy za pomocą plastikowych rękawiczek. Pani Bay jest emerytowanym pracownikiem kolejowym. Przestrzeń w tym tętniącym życiem mieście jest tak wysoka, że ma szczęście, że ma centralnie położony dom, mimo oczywistych zagrożeń. "W porządku także dla dzieci" - mówi. "Dzwonimy do nich, gdy dzwoni dzwonek".

Kilkaset metrów od domu pani Bay stoi główna stacja Hanoi, Ga Hanoi. Ga, słowo oznaczające stację, przypomina same utwory: dziedzictwo francuskich rządów. Stąd linia kolejowa biegnie 1000 mil wzdłuż długiej łodygi tego wąskiego kraju do Ho Chi Minh City - dawniej Saigon. Cztery pociągi ekspresowe dziennie to 34-godzinna podróż w kierunku południowym. Samoloty i szybko modernizujący się system autostrad konkurują teraz z torami o szybkość i wygodę, ale podróżowanie powoli pociągiem to niezrównany sposób zanurzenia się w serce kraju, a także piękna i historii, które czynią go wyjątkowym.
Kilkaset metrów od domu pani Bay stoi główna stacja Hanoi, Ga Hanoi. Ga, słowo oznaczające stację, przypomina same utwory: dziedzictwo francuskich rządów. Stąd linia kolejowa biegnie 1000 mil wzdłuż długiej łodygi tego wąskiego kraju do Ho Chi Minh City - dawniej Saigon. Cztery pociągi ekspresowe dziennie to 34-godzinna podróż w kierunku południowym. Samoloty i szybko modernizujący się system autostrad konkurują teraz z torami o szybkość i wygodę, ale podróżowanie powoli pociągiem to niezrównany sposób zanurzenia się w serce kraju, a także piękna i historii, które czynią go wyjątkowym.

Pierwszy ekspres ekspresowy w kierunku południowym odjeżdża o 6 rano. Przez mżawkę neonowy znak wypisujący Ga Hanoi płomienie czerwone nad środkowym wejściem. Plakaty propagandowe przypominają wam, że pomimo zadziwiającej komercyjnej energii, wciąż jest to kraj komunistyczny. Stacja ma sowiecki smak, podobnie jak czerwone, białe i niebieskie elementy taboru, a także eleganckie niebieskie mundury strażników, którzy sprawdzają bilety.

Chodząc chwiejnie z przodu do tyłu pociągu, gdy grzechota po nierównych szynach, przechodzisz przez różne warstwy społeczeństwa: klimatyzowane, czteroosobowe kabiny, w których turyści i zamożni Wietnamczycy śpią na miękkich łóżkach; wagony tapicerowanych siedzeń z dużymi ekranami telewizyjnymi pokazującymi rodzime teledyski i telenowele; i twarde drewniane siedzenia sekcji kierowania, gdzie rodziny rozpościerają się na podłodze na kawałkach tektury. Na samym końcu pociągu jest samochód restauracyjny i kuchnia. Menu w języku wietnamskim i angielskim oferuje szeroki wybór dań, ale dostępne są tylko kluski z klopsikami.
Chodząc chwiejnie z przodu do tyłu pociągu, gdy grzechota po nierównych szynach, przechodzisz przez różne warstwy społeczeństwa: klimatyzowane, czteroosobowe kabiny, w których turyści i zamożni Wietnamczycy śpią na miękkich łóżkach; wagony tapicerowanych siedzeń z dużymi ekranami telewizyjnymi pokazującymi rodzime teledyski i telenowele; i twarde drewniane siedzenia sekcji kierowania, gdzie rodziny rozpościerają się na podłodze na kawałkach tektury. Na samym końcu pociągu jest samochód restauracyjny i kuchnia. Menu w języku wietnamskim i angielskim oferuje szeroki wybór dań, ale dostępne są tylko kluski z klopsikami.

Jem makaron i piję syropową kawę słodzoną skondensowanym mlekiem. Za oknem betonowe i poplamione mury przedmieść stopniowo ustępują bananom i szmaragdowym polom ryżowym, pracującym samotnym farmerom w stożkowatych bambusowych kapeluszach.

Kolej Północ-Południe jest czasami określana jako Eksperyment Zjednoczenia, dla upamiętnienia momentu w 1975 roku, kiedy wojska północnowietnamskie ostatecznie opanowały południe. Zwycięstwo Północnowietnamczyków zakończyło 30-letni konflikt, w którym najpierw upokorzono armie francuską, a potem amerykańską.
Kolej Północ-Południe jest czasami określana jako Eksperyment Zjednoczenia, dla upamiętnienia momentu w 1975 roku, kiedy wojska północnowietnamskie ostatecznie opanowały południe. Zwycięstwo Północnowietnamczyków zakończyło 30-letni konflikt, w którym najpierw upokorzono armie francuską, a potem amerykańską.

Trzy godziny poza Hanoi, wychodzę na Ga Ninh Binh. Udam się do Van Long Nature Reserve, jednego z najsłynniejszych miejsc w kraju, ale postanowiłem odbyć objazd wizyty w maleńkiej wiosce Mai Do, miejscu, które jest poza zwykłą trasą turystyczną, by spotkać ojca przyjaciela.

Siedzący na werandzie w cieniu drzew longanu i guawy, to 70-letni Hoang Van Huan i jego przyjaciel, Thanh Mai Phan. W czasie wojny obaj mężczyźni pracowali na kolei dla rządu północno-wietnamskiego. Prosty i przystojny, z błyszczącymi białymi zębami, Huan emanuje uzasadnioną dumą, że pomógł ujrzeć armię najpotężniejszego narodu na Ziemi. Mówi mi, że jego zadaniem było naprawienie toru i mostów po tym, jak zostały rozbite przez amerykańskie bomby. Mówi, że kolej była istotną częścią wojennego wysiłku, niosąc czołgi i ciężką broń do Vinh, jednej z głównych stacji linii, skąd zostały przetransportowane wzdłuż szlaku Ho Chi Minh do linii frontu. "Mamy jedną noc na naprawę całego mostu" - mówi Huan. "Słyszeliśmy syreny alarmowe i musielibyśmy uciec".
Siedzący na werandzie w cieniu drzew longanu i guawy, to 70-letni Hoang Van Huan i jego przyjaciel, Thanh Mai Phan. W czasie wojny obaj mężczyźni pracowali na kolei dla rządu północno-wietnamskiego. Prosty i przystojny, z błyszczącymi białymi zębami, Huan emanuje uzasadnioną dumą, że pomógł ujrzeć armię najpotężniejszego narodu na Ziemi. Mówi mi, że jego zadaniem było naprawienie toru i mostów po tym, jak zostały rozbite przez amerykańskie bomby. Mówi, że kolej była istotną częścią wojennego wysiłku, niosąc czołgi i ciężką broń do Vinh, jednej z głównych stacji linii, skąd zostały przetransportowane wzdłuż szlaku Ho Chi Minh do linii frontu. "Mamy jedną noc na naprawę całego mostu" - mówi Huan. "Słyszeliśmy syreny alarmowe i musielibyśmy uciec".

"To było bardzo niebezpieczne" - dodaje Phan. "Granica między życiem a śmiercią była bardzo wąska".

Jestem pół-Amerykaninem i dziwnie jest sądzić, że ci dwaj starzy ludzie byli kiedyś po przeciwnej stronie wojny, w której brali udział członkowie mojej rodziny, ale wydaje się, że nie ma żadnych szczątkowych, ciężkich uczuć. Pożegnali się, gdy wyruszyłem w 40-minutową podróż do Van Long.

Wietnam zmodernizował się szybko w latach po wojnie. Hanoi i Ho Chi Minh to ogromne, czasem przytłaczające miasta, ale nie trzeba daleko posuwać się, aby znaleźć spokój i niezwykłą urodę. Rezerwat przyrody Van Long chroni obszar ogromnych wapiennych klifów, które wystają ze spokojnych, zakwitłych liliami kanałów. Wysokie, wyblakłe grzbiety są pokryte ciemnozielonymi liśćmi, które wyglądają jak siedlisko jakiegoś mitycznego stworzenia.Nic dziwnego, że została wybrana jako jedna z lokalizacji dla Konga: Wyspa Skull.

Jestem otoczony wiosłami przez 63-letnią Nguyen Thi Thon, która dzieli swój dzień pomiędzy pracę na polach ryżowych a przejażdżki łodzią dla turystów. Po porannym robieniu ryżu wciąż nosi skarpety przeciw pijawkom. Choć mieszka tak blisko głównej linii kolejowej, mówi mi, że nigdy nie była w pociągu. Mówi, że cała jej rodzina jest w pobliżu, a jej praca na polach sprawia, że jest zajęta. Prowadzi nas w głąb rezerwatu, gdzie klify wynurzają się z mokradeł. Woda ma rzeźbione tunele w wapieniu i wpadamy w jedno, witając ciemność i ciszę. "Klify wydają się piękne nawet dla mnie", mówi z westchnieniem. "Jestem dumny, że ludzie tacy jak ty są tak daleko, że ich widzą."
Jestem otoczony wiosłami przez 63-letnią Nguyen Thi Thon, która dzieli swój dzień pomiędzy pracę na polach ryżowych a przejażdżki łodzią dla turystów. Po porannym robieniu ryżu wciąż nosi skarpety przeciw pijawkom. Choć mieszka tak blisko głównej linii kolejowej, mówi mi, że nigdy nie była w pociągu. Mówi, że cała jej rodzina jest w pobliżu, a jej praca na polach sprawia, że jest zajęta. Prowadzi nas w głąb rezerwatu, gdzie klify wynurzają się z mokradeł. Woda ma rzeźbione tunele w wapieniu i wpadamy w jedno, witając ciemność i ciszę. "Klify wydają się piękne nawet dla mnie", mówi z westchnieniem. "Jestem dumny, że ludzie tacy jak ty są tak daleko, że ich widzą."

Tego wieczora łapię ekspres SE19 na południe od Ninh Binh. To moja pierwsza noc w wietnamskim pociągu, a moje przeważające wrażenie to wstrząsająca fizyczność tej podróży. Pociąg skręca i rusza, podskakując na koi. Budzę się z dziwnym, ale nie nieprzyjemnym uczuciem, że zostałem zmiażdżony przez środek zmiękczający mięso. Na dworze jest już jasno: zlewe drogi wodne, jasne słońce i pola ryżowe ogłaszają nasze podejście do Hue.

Hue był stolicą Wietnamu od prawie 150 lat. Ustawiona wzdłuż brzegów Rzeki Perfum, to gorące, wilgotne miasto imperialnych pomników i niskich budynków, które wciąż zachowuje poczucie wielkości i królewskiego spokoju. W jego sercu, z widokiem na rzekę, znajduje się kompleks pałaców niegdyś okupowanych przez Nguyen, ostatnią dynastię królewską w kraju. Cesarskie Miasto Hue wygląda jak cytadela starożytnego chińskiego władcy, ale niesamowite jest to, jak nowoczesne jest to wszystko: zbudowano je w XIX wieku i zajmowano aż do 1945 roku, kiedy to XIII i ostatni cesarz - Bao Dai - abdykował. Trzymał się jako marionetka Francuzów, ale w końcu zmarł w Paryżu w 1997 roku.
Hue był stolicą Wietnamu od prawie 150 lat. Ustawiona wzdłuż brzegów Rzeki Perfum, to gorące, wilgotne miasto imperialnych pomników i niskich budynków, które wciąż zachowuje poczucie wielkości i królewskiego spokoju. W jego sercu, z widokiem na rzekę, znajduje się kompleks pałaców niegdyś okupowanych przez Nguyen, ostatnią dynastię królewską w kraju. Cesarskie Miasto Hue wygląda jak cytadela starożytnego chińskiego władcy, ale niesamowite jest to, jak nowoczesne jest to wszystko: zbudowano je w XIX wieku i zajmowano aż do 1945 roku, kiedy to XIII i ostatni cesarz - Bao Dai - abdykował. Trzymał się jako marionetka Francuzów, ale w końcu zmarł w Paryżu w 1997 roku.

Kompleks pałacowy ucierpiał podczas ofensywy Tet w 1968 r., Gdy armia północno-wietnamska rozpoczęła niespodziewany atak na Wietnam Południowy i jego amerykańskich sojuszników. Ale wystarczająco dużo zostało przywrócone lub pozostaje nienaruszone, aby przekazać poczucie jego dawnej świetności: wielkie sale tronowe, ogromne geometryczne dziedzińce, zacienione gaje i kałuże grubego karpia. Wzdłuż kolumnowych chodników fotografie przypominają ostatnie dekadenckie lata feudalnych władców: dwór o chińskim wyglądzie, w którym nawet w XX wieku urzędnicy w jedwabnych szatach rzucili się na monarchę, który trzymał harem i eunuchów.

Jednym z tych urzędników był człowiek zwany Pham Ba Pho. Obsługiwał zarówno Bao Dai, jak i jego poprzednika, ekstrawaganckiego, wykształconego we Francji, szykownego Khai Dinha. Jego dom, oddalony o 10 minut jazdy od Cesarskiego Miasta, został pięknie odrestaurowany przez jego wnuka i jest otwarty dla zwiedzających.

Pham Ba Pho pochodził z rodziny rolniczej i wygrał swoje miejsce na dworze dzięki tysiącletnim systemowi egzaminów konkurencyjnych. Dziś jego dom zachowuje elegancką atmosferę, którą musiał pielęgnować. Jest to liściasta oaza, zbudowana zgodnie z zasadami feng shui, łącząca światło, cień i wodę, aby stworzyć atmosferę spokoju.
Pham Ba Pho pochodził z rodziny rolniczej i wygrał swoje miejsce na dworze dzięki tysiącletnim systemowi egzaminów konkurencyjnych. Dziś jego dom zachowuje elegancką atmosferę, którą musiał pielęgnować. Jest to liściasta oaza, zbudowana zgodnie z zasadami feng shui, łącząca światło, cień i wodę, aby stworzyć atmosferę spokoju.

Po dniu, w którym zrezygnował z imperialnego wymiaru sprawiedliwości, Pham Ba Pho wyskoczył z domu, żeby palić opium z wielkiej rury wyrzeźbionej z słonia, spędzać czas z trzema żonami, grać w szachy, słuchać muzyki, pić i malować. "Powiedział, że ludzie myślą, że opium jest złe" - mówi mój wnuk - "ale jeśli po prostu trochę palisz, to zapewnia ci długie życie".

Postrzegane jako dekadentne i niesprawiedliwe ostatnie cesarze wietnamscy wyprzedali Francuzów i stracili poparcie swego ludu, ale koniec dynastii zniszczył wielowiekową tradycję łaskawości i estetycznej przyjemności. Poczucie tego przywiązuje się do projektu domu ogrodowego Phama Ba Pho i jego wzajemnego oddziaływania wody, cegły, drewna, płytek i belek.

Ostatni odcinek linii kolejowej od Hue do Ho Chi Minh City trwa 20 godzin. Wietnamscy przyjaciele wydają się nieco zaniepokojeni, gdy mówię im, co robię. "To długo" - mówią z przerażeniem.
Ostatni odcinek linii kolejowej od Hue do Ho Chi Minh City trwa 20 godzin. Wietnamscy przyjaciele wydają się nieco zaniepokojeni, gdy mówię im, co robię. "To długo" - mówią z przerażeniem.

Jest noc, kiedy wchodzę na pokład i ciemnię, gdy przechodzimy przez przełęcz Hai Van, podążając za ostrymi konturami wzgórz, które wychodzą na morze. Świt w końcu pęka, gdy docieramy do Nha Trang, popularnego nadmorskiego kurortu. Pozostało jeszcze 12 godzin i odczuwam ukłucie zazdrości wobec odwiedzających, którzy wysiadają na plażę. Staje się coraz cieplej, gdy podróżowaliśmy na południe. Góry Annamite wznoszą się stromo po naszej zachodniej stronie. Za oknem patrzę, jak krajobraz przesuwa się równo wzdłuż: palmowych domów, takich jak wyspy na polach ryżowych, czaple wzniesione przez rowy irygacyjne, kolczaste drzewa smoków i palmy kokosowe. W każdym mieście bataliony skuterów są zapisywane za bramami przejazdów kolejowych, podczas gdy my przechodzimy.

Okresowo sprzedawcy kręcą swoje wózki przez wagony, zamawiając wietnamską kawę na zamówienie z mikstury w plastikowej butelce, sprzedając ciastka, makaron instant i gotowane kłosy. Rozprawię się z drzemkami i niestałymi spacerami wzdłuż pociągu. W tanich, zatłoczonych wagonach zmęczeni podróżnicy drzemią na korytarzach, przez co ciężko jest przejść. W porze obiadowej odwiedzam jadalny samochód na makaron. Na stoliku obok mnie dwóch członków kuchennego piętra i ogona ogromnej kupki zielonej fasoli.

Wracając do przedziału, pokonuję biografię Ho Chi Minha. Ho - Wujek Ho - jest najważniejszą postacią w wietnamskiej historii.Jako pierwszy prezydent kraju i założyciel partii komunistycznej, zmarł w 1969 roku, przed zakończeniem wojny, ale jego słowa i portret są widoczne wszędzie. Jest nawet fizycznie obecny. W Hanoi, poza jego olbrzymim mauzoleum, widziałem tysiące wietnamskich uczniów i gości czekających w kolejce cierpliwie w deszczu, by rzucić okiem na jego zabalsamowane ciało.
Wracając do przedziału, pokonuję biografię Ho Chi Minha. Ho - Wujek Ho - jest najważniejszą postacią w wietnamskiej historii.Jako pierwszy prezydent kraju i założyciel partii komunistycznej, zmarł w 1969 roku, przed zakończeniem wojny, ale jego słowa i portret są widoczne wszędzie. Jest nawet fizycznie obecny. W Hanoi, poza jego olbrzymim mauzoleum, widziałem tysiące wietnamskich uczniów i gości czekających w kolejce cierpliwie w deszczu, by rzucić okiem na jego zabalsamowane ciało.

Pociąg wjeżdża do Ga Saigon tuż po 16.00. Ponad 20 godzin ciągłego ruchu sprawiło, że poczułem się zdezorientowany i nieco ogłuszony. Lekko zgaszone powietrze stacji przeczy faktowi, że jest bramą do miasta liczącego 10 milionów ludzi, metropolii, która łączy elementy swojej francuskiej przeszłości z zawrotnymi wieżowcami XXI wieku i tętniącym życiem ulicy.

W sercu starego Sajgonu znajduje się dawny francuski ratusz, dziwaczny galijski intruz z żółtymi stiukami, drewnianymi okiennicami i eleganckimi topiary. Naprzeciwko budynku, na ładnym wysadzanym drzewami placu, stoi pomnik byłego mistrza kolonialnego. Ale nawet wuj Ho jest przyćmiony zmianami, które miały miejsce w mieście, które nosi jego imię.
W sercu starego Sajgonu znajduje się dawny francuski ratusz, dziwaczny galijski intruz z żółtymi stiukami, drewnianymi okiennicami i eleganckimi topiary. Naprzeciwko budynku, na ładnym wysadzanym drzewami placu, stoi pomnik byłego mistrza kolonialnego. Ale nawet wuj Ho jest przyćmiony zmianami, które miały miejsce w mieście, które nosi jego imię.

Dziś Ho Chi Minh City wydaje się być azjatycką megalopolis, która rywalizuje z Seulem, a nawet z Tokio. Nadal jest domem dla tętniącego życiem Chinatown, a domokrążcy rozpieszczają tofu i tanie przekąski dla swojej zapracowanej siły roboczej, ale luksusowe sklepy i centra handlowe mnożą się. Metro w mieście ma zostać ukończone w 2019 roku, a z baru EON Heli na 51 piętrze Bitexco Financial Tower widać miasto, które wydaje się rosnąć na twoich oczach.

Na tle nieba z masy perłowej budynki wznoszą się w różnych stanach. Niektóre są oprawione w rusztowania, inne gotowe do okupacji są usiane żółtymi żarówkami. Miasto wydaje się rozciągać na horyzoncie. Chaos uliczny na poziomie ulicy staje się na tej wysokości harmonijnymi rzekami żółtych reflektorów i czerwonych tylnych świateł. Ciemne zakola rzeki Sajgon oznacza kolejny etap ekspansji głodnego miasta: luksusowy rozwój Diamond Island - obiecujący przyszłość daleką od marzenia wuja Ho o surowym egalitaryzmie.

Zanim opuszczę Wietnam, wracam do Ga Saigon. Jest godzina przed następnym przyjazdem, a stacja ma wolne od pracy powietrze. Za kasą ścienna plansza pokazuje harmonogram Ekspresu zjednoczenia. Kiedy poprzedniego dnia wysiadłem z pociągu, zastanawiałem się, czy kiedykolwiek jeszcze wrócę. Teraz jednak, kiedy czytam nazwy stacji - od Hanoi do Ninh Binh, Hue, Saigon, miejsc, które pamiętam i tych, w których spałem - czuję skryty żal, że podróż się skończyła. To tak, jakby spojrzeć na książkę, którą tylko przejrzałem i jestem teraz zdeterminowany, by właściwie czytać.

Artykuł ukazał się w październikowym wydaniu magazynu Lonely Planet Traveler. Marcel Theroux udał się do Wietnamu dzięki wsparciu Buffalo Tours. Dostawcy Lonely Planet nie akceptują gratisy w zamian za pozytywne pokrycie.

Zalecana: