Logo pl.yachtinglog.com

Ucieczka współczesnego życia na wsi w Mołdawii

Spisu treści:

Ucieczka współczesnego życia na wsi w Mołdawii
Ucieczka współczesnego życia na wsi w Mołdawii

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Ucieczka współczesnego życia na wsi w Mołdawii

Wideo: Ucieczka współczesnego życia na wsi w Mołdawii
Wideo: Sweden: Malmö's favorite street food, classic herring dish and other tasty recipes | Nordic Cookery 2024, Kwiecień
Anonim

Wzdłuż dróg w Kiszyniowie ryk ciężarówek i motocykli tańczą na czterech pasach. Obserwując ten ciężki ruch, moi towarzysze podróży sprzeczają się, kto ma stalowe nerwy, by wypędzić nas z stolicy Mołdawii. Ale gdy tylko nasz samochód wyleje się poza centrum, sceneria zmienia się z zakorkowanych dróg w konie ciągnące drewniane wózki.

W jednej chwili wydaje się, że współczesna cywilizacja rozpada się. Trawiaste łąki krążą po niskich wzgórzach Mołdawii, a gospodarskie ręce czerpią wodę z przydrożnych studni. Jeśli chodzi o zaprzężone w konie powozy siana, trzęsą się w zaskakująco szybkim tempie - i mam podejrzenia, że są bardziej wytrzymałe niż nasz mały samochód do wynajęcia …

Image
Image

Odkrywając czas na wsi zapomniałem

Pomimo tanich przelotów z Europy Zachodniej do Kiszyniowa, podróżni nie schodzą jeszcze tłumnie po tym małym kraju, wciśniętym między Rumunię i Ukrainę. Począwszy od II wojny światowej, Mołdawia była częścią Związku Radzieckiego przez pięć dekad; kraj nadal jest odrzucany jako ponury powrót do tego okresu. Z pewnością współczesny Kiszyniów ma swoich stalinów z czasów radzieckich - jak rozpadający się budynek cyrku stanowego (Strada Circului 33) i czołgi montowane poza Muzeum Armii - choć miasto jest odświeżane przez wypełnione fontannami parki i bulwary otoczone drzewami.

Ale jeśli Kiszyniów czuje się zakotwiczony w latach siedemdziesiątych, reszta Mołdawii zamarła w wiekach wcześniej. Na naszej przejażdżce w kierunku północnym kobiety w chustach wychodzą na ulicę i wymachują zbieranymi bukietami. Sprzedają polne kwiaty przechodniom, ale przez chwilę wydaje się, że kuszą nas w stronę uwięzionego w czasie krajobrazu Mołdawii.

Image
Image

Piesze wędrówki po samotnych drogach Starego Orhei

Naszym celem jest Orhei, dzielnica pastwisk i lasów, około 45 km na północ od Kiszyniowa. Samochód ostrożnie porusza się przez spokojne wioski, takie jak Ivancea i Brăneşti, i niedługo możemy zobaczyć kredowe klify.

Podobnie jak para złożonych dłoni, te klify otaczają najświętszy widok Mołdawii, Orheiul Vechi ("Old Orhei"). Od XIII wieku mnisi oddawali się cichej kontemplacji w jaskiniach w skale, praktyce, która trwała około 500 lat. Zakotwiczeniem tego świętego miejsca jest Wniebowstąpienie Kościoła Najświętszej Marii Panny (1905), którego lśniąca kopuła chwyta światło słoneczne zza rzeki Răut.

Mnisi zamieszkujący jaskinię w dużej mierze usunęli się, ale Orheiul Vechi pozostaje miejscem kontemplacji: możesz chodzić na wiele mil, nie widząc duszy. Gdy śledzę drogę Ivancea-Orheiul Vechi, żaden samochód nie przeszkadza mi w drodze; od czasu do czasu jeździec, ciągnąc za sobą kilka wozów na wozie ciągniętym przez konie, przewraca się i patrzy na mnie zaskoczony.

W wioskach domy są pomalowane na proszek w kolorze niebieskim i zielonym, wsparte spektakularnymi klifami soli i pieprzu. Kratownice ogrodowe są obładowane winoroślami, a indyjskie gardło leniuchuje w ich cieniu. W obliczu tej sceny wyrwanej z bajki pasterskiej niemożliwe jest, aby nie zwolnić tempa wiejskiego życia w Mołdawii.

Image
Image

Degustacja życia w gospodarstwie w Trebujeni

Do Trebujeni, na południowy wschód od Orheiul Vechi, prowadzą drogowe, zakurzone i brudne drogi. Ogromna większość mieszkańców tej trójki wiosek to zapasy rolnicze, a strumień pielgrzymów i turystów nie tworzy przemysłu turystycznego. Niemniej jednak, istnieje rozproszenie miejsc pobytu, sygnalizowanych dekoracyjnie rzeźbionymi pensiunea (pensjonat) znaki kołyszące się z przodu stoczni.

Jadąc niepewnie do Trebujeni, gęsi rozpraszają się na naszej drodze, a my jesteśmy zaskoczeni dziwnym, niespodziewanym koniem. Gdzieś wzdłuż wyboistych dróg jedno z kołpaków naszego samochodu chwieje się prosto z kierownicy.

Nasz pensjonat tutaj, Casa din Lunca (+373 794 55 100, Trebujeni), ma rustykalne powietrze, które pasuje do jego ustawienia, od skrzypiących bram do haftów babci - ale jest to miejsce nie do polerowania. Wrzucam plecak na moją narzutę, a kurz wydobywa się z prześcieradeł. Oglądamy podwórko grasowane przez mrowiące się koty, dywany tak wytarte jak sygnał wi-fi i opuszczony, pusty basen.

"Będę w moim pokoju", wzdycha moja towarzyszka podróży Jane "z moją książką".

Nasze duchy są wywoływane, gdy gospodyni domu kładzie talerz kuchni przy stole na świeżym powietrzu. Są tam drewniane talerze z zapachem dymu, a zmysłowe dzbany z czerwonym winem znajdują miejsce między sałatkami a kwaśną śmietaną. Rzeźbimy mămăligă, ciasto z polenty, w cushiony klinów.

Podczas naszej uroczystości wiejska Mołdawia powoli zaczyna działać. W cieniu pokrytej winoroślą markizy, ku odgłosom beczących zwierząt gospodarskich, atmosfera wydaje się sprawiedliwą zamianą na utracony hubcap naszego samochodu.

Image
Image

Ruszaj przez tajemne klasztory

Na północ od Trebujeni, inny rodzaj cudu wypełnia powietrze. Około 93% Mołdawian należy do Kościoła Prawosławnego, a klasztory w kraju działają jak błyskawica dla intensywnej duchowości.

Niektóre z najpiękniejszych klasztorów znajdują się nad rzeką Dniestr, łupkowy szew między Mołdawią a odludną republiką Transdniestr. Trzydzieści kilometrów na północ od Trebujeni leży Tipova, największy w Mołdawii i jeden z najstarszych klasztorów jaskiniowych.Podobnie jak w Orheiul Vechi, obszar ten jest zdobiony grotami, które kiedyś były kryjówką dla mnichów. Ale strona ma też inne mity. Zgodnie z lokalną tradycją, Orfeusz zapuścił się do Tipi; inne historie upiększają się jeszcze bardziej, ogłaszając, że ten grecki poeta legendy znalazł swój portal do podziemi przez jedną z jaskiń Tipova.

Kolejne 12 km na północ, wśród gęsto zalesionych wzgórz, to złote kopuły klasztoru Saharna. Gdy przechadzamy się po ogrodach, ziemie z rękami w ziemi podnoszą głowę ciekawie z łóżek tulipanów. Nawet nasze szepty wydają się głośne.

Ale raz w tygodniu Saharna jest ogłuszająca. Miejsce to zyskało rozgłos jako miejsce mas egzorcyzmów: podczas cotygodniowych spotkań o północy wierzący z całej Mołdawii przybywają, aby oczyścić się ze złych duchów podczas ceremonii, w których histeryczne krzyki przerywają monotonne kapłańskie śpiewy.

Spacerując w cieniu uroczej wieży kościoła Saharny, między wypielęgnowanymi klombami, trudno jest wyobrazić sobie taką kakofonię rozgrywającą się tutaj. Ale między szeptanymi legendami a duchowymi jaskiniami widać, że tajemnica to silny moc Mołdawii. Ten nieużywany zakątek Europy kradnie twoje serce, kołpaki i pragnienie powrotu do współczesnego życia.

Zalecana: