Logo pl.yachtinglog.com

Valley of the Roses: odkryj kwiatowy festiwal Maroka

Valley of the Roses: odkryj kwiatowy festiwal Maroka
Valley of the Roses: odkryj kwiatowy festiwal Maroka

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Valley of the Roses: odkryj kwiatowy festiwal Maroka

Wideo: Valley of the Roses: odkryj kwiatowy festiwal Maroka
Wideo: Need for speed world - Best Money farm (2021) 2024, Kwiecień
Anonim

Dawn zabarwia granatowe góry Atlas, gdy zbieracze róż Hdidy wyruszają do pracy. Ubrani w klapki i galaretki, podążają zakurzoną ścieżką w dół na pola, a przed zbyt długo giną w liściach.

Drzewa owocowe balansują na szlaku, obładowane figami, datami i pomarańczami. Z pomarańczowej ziemi wyrastają jęczmień i lucerna, podlewane kanałami przy ścieżce. Granaty dyndają od zwisających gałęzi. Ale kobiety nie są tutaj, aby wybrać owoce; są tutaj, aby zebrać coś bardziej aromatycznego.
Drzewa owocowe balansują na szlaku, obładowane figami, datami i pomarańczami. Z pomarańczowej ziemi wyrastają jęczmień i lucerna, podlewane kanałami przy ścieżce. Granaty dyndają od zwisających gałęzi. Ale kobiety nie są tutaj, aby wybrać owoce; są tutaj, aby zebrać coś bardziej aromatycznego.

"Czy możesz ich wyczuć?" - pyta Ait Khouya Aicha, która kładzie się na łące otoczonej drzewami orzechowymi i kieruje się na plątaninę krzewów. Ona ściąga gałąź: jest pokryta kwiatami od pnia do końca, szokująco różowa na ciemnozielonych liściach.

"To są róże rzeki Asif M'Goun" - mówi, trzymając kwiatek w dłoni. "Są sławni na całym świecie. Ale żeby to zrozumieć, musisz ich wyczuć. "Naciągając grube rękawiczki, odgarnia kwiat i wdycha zapach. Perfumy są mocne i słodkie, z nutami miodu i melasy.

"Najlepiej pachnieć rano, ale musimy działać szybko", mówi, rzucając kwiat w szatę zebraną wokół talii, znaną jako taterate. "Słońce spali płatki, a potem perfumy zostaną zniszczone".
"Najlepiej pachnieć rano, ale musimy działać szybko", mówi, rzucając kwiat w szatę zebraną wokół talii, znaną jako taterate. "Słońce spali płatki, a potem perfumy zostaną zniszczone".

W ciągu pół godziny Aicha i jej towarzysze obnażyli krzaki kwiatów i cztery worki zostały wypełnione po brzegi. Wracają do wioski, dzieląc się torbą z daktylami i orzechami na śniadanie. Dwadzieścia minut później docierają do garażu za domem, który pełni rolę wiejskiej spółdzielni róż, gdzie właściciel Ahmid Mansouri kontroluje kwiaty, waży je poobijane łuski i dodaje je do kupy pokrywającej betonową podłogę.

"To są dobre róże" - mówi, sapiąc na zwiniętym rzucie. "Ale w zeszłym tygodniu zbieraliśmy dwa razy więcej. W przyszłym tygodniu ich nie będzie. A to oznacza jedną rzecz. Nadszedł czas, aby rozpoczął się Festiwal Róż."

Nikt nie jest pewien, jak róże po raz pierwszy dotarły do tego odległego zakątka Maroka, wysoko w górach Atlas, sześć godzin jazdy na południowy wschód od Marrakeszu. Według legendy niosły tu wieki temu berberyjski kupiec z Damaszku; gatunek, który tu rośnie, to Rosa damascena, róża adamaszku, która pochodzi ze starożytnej Syrii i od wieków słynie z intensywnych perfum.
Nikt nie jest pewien, jak róże po raz pierwszy dotarły do tego odległego zakątka Maroka, wysoko w górach Atlas, sześć godzin jazdy na południowy wschód od Marrakeszu. Według legendy niosły tu wieki temu berberyjski kupiec z Damaszku; gatunek, który tu rośnie, to Rosa damascena, róża adamaszku, która pochodzi ze starożytnej Syrii i od wieków słynie z intensywnych perfum.

Jednak przybyli, Dolina M'Goun - lub Vallée des Roses, jak wiadomo w Maroku - stała się sławna ze swoich kwiatów. Każdego roku podczas głównego sezonu wegetacyjnego między kwietniem a połową maja dolina produkuje od 3000 do 4000 ton dzikich róż. Są wszędzie: wyrastają z żywopłotów, kwitną wzdłuż kamiennych murów, splatając granice między polami rolników. Każdego dnia przed świtem kobiety zbierają róże ręcznie i sprzedają je spółdzielniom rozsianym wzdłuż doliny. Niektóre są kupowane przez lokalne destylarnie, aby produkować wodę różaną, mydła i pot-pourri, ale większość kupują duże francuskie domy perfum, dla których róże M'Goun mają szczególny wdzięk.

Intensywny i kosztowny biznes: potrzeba około czterech ton świeżych płatków lub 1,6 miliona kwiatów, aby wyprodukować jeden litr różanego oleju, a przy każdym literze wynoszącym około 12 000 euro (10 000 funtów) nagrody są oczywiste. Jednak przy intensywnej konkurencji ze strony innych obszarów uprawy róży, szczególnie w Turcji i Bułgarii, Dolina M'Goun musi znaleźć sposoby na złapanie nosa kupujących za granicą - i tu pojawia się Festival des Roses.

To dzień przed festiwalem, a przez cały czas Asif M'Goun ludzie przygotowują się do przyjęcia. W połowie doliny leży wioska Hdida, grono terakotowych domów otoczonych szkarłatnymi szczytami i niebieską nicią rzeki. To ulu rzeczy: dziewczęta siedzą ze skrzyżowanymi nogami na schodach, wplatają róże w bransoletki, naszyjniki i girlandy w kształcie serca, podczas gdy kobiety przyklejają etykiety do butelek po wodzie różanej i pakują wysuszone płatki do płóciennych worków. Na ulicach, rolnicy ładują skrzynie z kwiatami na grzbiety zniszczonych ciężarówek, a potem rzucają się do miasta z trzaskiem wydechu i chmarą czarnego dymu, machając do dzieci zerkających z bramek, gdy przechodzą obok.
To dzień przed festiwalem, a przez cały czas Asif M'Goun ludzie przygotowują się do przyjęcia. W połowie doliny leży wioska Hdida, grono terakotowych domów otoczonych szkarłatnymi szczytami i niebieską nicią rzeki. To ulu rzeczy: dziewczęta siedzą ze skrzyżowanymi nogami na schodach, wplatają róże w bransoletki, naszyjniki i girlandy w kształcie serca, podczas gdy kobiety przyklejają etykiety do butelek po wodzie różanej i pakują wysuszone płatki do płóciennych worków. Na ulicach, rolnicy ładują skrzynie z kwiatami na grzbiety zniszczonych ciężarówek, a potem rzucają się do miasta z trzaskiem wydechu i chmarą czarnego dymu, machając do dzieci zerkających z bramek, gdy przechodzą obok.

Każdy w wiosce ma zadanie do wykonania, a Naima Mansouri nie jest wyjątkiem. Głowa owinięta różową galaretą, z rękoma zakończonymi henną, robi pot-pourri na festiwal. Pakuje płócienne torby z wysuszonymi płatkami, przywiązując je wstążką i dodając naklejkę do wiejskiej kooperacji. Na tyłach pokoju, na ścianach ustawione są stosy płatków, a mrok wciąż lśni w cieniach.

"Ten rok był dobry" - mówi Naima. "Róże urosły dobrze i mamy dużo do sprzedania. A w tym roku zaczęliśmy destylować własną wodę różaną - dodaje, wskazując na nieruchomość. "Czy chciałbyś zobaczyć, gdzie są suszone kwiaty?"
"Ten rok był dobry" - mówi Naima. "Róże urosły dobrze i mamy dużo do sprzedania. A w tym roku zaczęliśmy destylować własną wodę różaną - dodaje, wskazując na nieruchomość. "Czy chciałbyś zobaczyć, gdzie są suszone kwiaty?"

Wspina się na dach, gdzie dywan z płatkami rozpryskuje się po betonie, wysychając w słońcu. W oddali rzeka M'Goun wije się wzdłuż doliny, pasmo srebrzysto-niebieskie w morzu czerwonej skały.Wzdłuż horyzontu krążą góry, świecące jak węgle w popołudniowym świetle.

"Suszenie kwiatów zajmuje dwa tygodnie. Będą gotowe jutro na festiwal - tłumaczy Naima. "Teraz czas na herbatę".

Wchodzi do środka i wkrótce wychodzi z tacą pełną imbryka, szklanek i miski z płatkami róż. Podnosi wieko i dodaje kwiaty do garnka, mieszając je długą łyżką. "Pijemy herbatę różaną o tej porze roku", mówi, podnosząc garnek wysoko, gdy nalewa się do tworzenia bąbelków w szkle. "To jest dobre dla trawienia i krążenia. I też smakuje miło.
Wchodzi do środka i wkrótce wychodzi z tacą pełną imbryka, szklanek i miski z płatkami róż. Podnosi wieko i dodaje kwiaty do garnka, mieszając je długą łyżką. "Pijemy herbatę różaną o tej porze roku", mówi, podnosząc garnek wysoko, gdy nalewa się do tworzenia bąbelków w szkle. "To jest dobre dla trawienia i krążenia. I też smakuje miło.

Ona pije herbatę i patrzy, jak na ulicę biegnie mułeczek z różowymi kwiatami. Przed budową drogi mieszkańcy wioski korzystali z sieci starych ścieżek przez góry, a nawet teraz wiele osób polega na ich mułach jako podstawowej formie transportu - choć w dzisiejszych czasach stare ścieżki wykorzystywane są głównie przez turystów i wędrowców, uwiodła ich dzikie bogactwo Atlasu Wysokiego: świat rozpadających się kasb, wąwozów i ceglanych wiosek, gdzie bociany gniazdują na dachach, a na niebie krążą sokoły wędrownych i węży.

'Witamy! Cieszymy się, że jesteście na Festival des Roses! "- oznajmia sklepikarz Brahim Tichki, klaszcząc z radości w dłonie. Półki ułożone są w sklepie z różami w Kelaâ M'Gouna, 11 mil na południe od Hdidy, a wszystko opakowane w szokująco różowe opakowanie. Są mydła i perfumy, szampony i woda toaletowa. Są maści i oczywiście są butelki i butelki z wodą różaną i olejem różanym.
'Witamy! Cieszymy się, że jesteście na Festival des Roses! "- oznajmia sklepikarz Brahim Tichki, klaszcząc z radości w dłonie. Półki ułożone są w sklepie z różami w Kelaâ M'Gouna, 11 mil na południe od Hdidy, a wszystko opakowane w szokująco różowe opakowanie. Są mydła i perfumy, szampony i woda toaletowa. Są maści i oczywiście są butelki i butelki z wodą różaną i olejem różanym.

"Spróbuj, spróbuj! To jest dobre dla włosów! Dobry dla skóry! Dobre dla serca! "Trąby Brahim, wymachując butelką z rozpylaczem, z której wypuszcza różaną wodę na twarze niczego nie podejrzewających klientów. "To też sprawia, że pachniesz słodko! Twoja żona będzie szczęśliwa!

Na ulicach na zewnątrz festiwal się rozwija. Festiwalowicze tłumią chodniki. Sprzedawcy uliczni skwierczą kebaby nad węglem. Sprzedawcy produkują dywaniki i ceremonialne miecze. Handlarze wrzeszczą w interesach, a policjanci podejmują mężną próbę zmuszenia ruchu, wbijając się w gwizdki, ledwo słyszalny ponad hałas silników samochodów ciężarowych i bębnów.

Wewnątrz hali festiwalowej niewiele jest rzeczy bardziej zorganizowanych. Pod białymi namiotami na płótnie kooperatywy doliny pokazują swoje uprawy róż. Hodowcy i kupcy targują się o warunki, zamykają umowy z uściskami dłoni i pocałunkami. Róże są wszędzie: przywiązane do girland, rozrzucone po stołach, wyświetlane na ekranach telewizyjnych i noszone jako wisiorki, bransoletki i guziki. Zapach kwiatów jest obezwładniający, słodki i fluorescencyjny, z nutą dojrzałych owoców, jak odświeżający odświeżacz powietrza Glade na nadbiegu. Ale chociaż róże są główną atrakcją, są tam również inne produkty: sterty jabłek i daktyli, migdały i orzechy włoskie, cynamon i szafran, pochodzące z całych Gór Atlasu.
Wewnątrz hali festiwalowej niewiele jest rzeczy bardziej zorganizowanych. Pod białymi namiotami na płótnie kooperatywy doliny pokazują swoje uprawy róż. Hodowcy i kupcy targują się o warunki, zamykają umowy z uściskami dłoni i pocałunkami. Róże są wszędzie: przywiązane do girland, rozrzucone po stołach, wyświetlane na ekranach telewizyjnych i noszone jako wisiorki, bransoletki i guziki. Zapach kwiatów jest obezwładniający, słodki i fluorescencyjny, z nutą dojrzałych owoców, jak odświeżający odświeżacz powietrza Glade na nadbiegu. Ale chociaż róże są główną atrakcją, są tam również inne produkty: sterty jabłek i daktyli, migdały i orzechy włoskie, cynamon i szafran, pochodzące z całych Gór Atlasu.

Hannau Amrouch jest starszym berberyjczykiem z M'semrir, odległej górskiej wioski znanej z jabłek. Ubrane w tradycyjny strój jej plemienia - kwiecista gallaba, pasiasty płaszcz i cekinowy nakrycia głowy, berberyjski tatuaż na brodzie - stała się miejscową celebrytą jako obrońca praw kobiet na wsi. Dla niej róże nie są dobre tylko dla lokalnej gospodarki M'Gouna; ilustrują także zmieniającą się rolę kobiet w społeczeństwie marokańskim.

"Życie na wsi w Maroku jest ciężkie" - wyjaśnia, ściskając dłonie z sympatycznymi osobami i pozując do autoportretów. "Niewiele jest edukacji, a większość czasu spędza się na wychowaniu ich rodzin i pracy w polu. Ale tutaj kobiety są odpowiedzialne za zbiory róż; robią uprawy i zbiór, a często także suszenie i destylację. Znajdują pewność siebie i umiejętności, a to jest pozytywne dla całej naszej przyszłości. "
"Życie na wsi w Maroku jest ciężkie" - wyjaśnia, ściskając dłonie z sympatycznymi osobami i pozując do autoportretów. "Niewiele jest edukacji, a większość czasu spędza się na wychowaniu ich rodzin i pracy w polu. Ale tutaj kobiety są odpowiedzialne za zbiory róż; robią uprawy i zbiór, a często także suszenie i destylację. Znajdują pewność siebie i umiejętności, a to jest pozytywne dla całej naszej przyszłości. "

Znika w tłumie, ścigana przez reporterów i mnóstwo błysków kamery. Kiedy wychodzi, nad tłumem rozlega się głośnik, ledwie słyszalny nad gwizdkiem.

"Uwaga wszystkich miłośników róż!" To trąby. 'Uwaga! Nadszedł czas, aby ogłoszono tegoroczną Rose Queen ".

W całym mieście, na stadionie piłkarskim Kelaâ M'Gouna, jest tłoczno. Każde miejsce jest zajęte, a na zewnątrz duży ekran na placu nadaje transmisję na żywo. Na jednym końcu stadionu wzniesiono czerwony namiot, w którym zasiadają dygnitarze i VIP-e, gotowi oddać głosy. Podczas gdy czekają na przedstawienie, tancerze i muzycy zabawiają tłum pustynnymi piosenkami i tańcami plemiennymi, a DJ wydobywa afrykańską muzykę house.

Popołudnie zmienia się w zmierzch i zapalają się reflektory stadionu. Czas na pokaz. Piętnaście dziewcząt, każda wybrana z innej, rosnącej w różach dzielnicy, zmienia się na sashay na czerwonym dywanie, wszystkie uśmiechy i fruwające rzęsy. Ich ręcznie szyte kostiumy odzwierciedlają lokalny strój: niektórzy noszą spływające szaty i kolorowe tuniki, inni ubrani są w koronkowe nakrycia głowy, obszyte cekinami, wstążkami, koralikami i mosiężnymi krążkami. Na końcu wybiegu każdy z nich krótko przemawia i krótką rozmowę z kompozytorem, po czym znika w skrzydłach.

Z crescendo perkusji i hukiem fajerwerków ogłoszono zwycięzcę: to Fatima E Zahra El Amiri, 23-latek z wioski na skraju doliny. Oszalały grzmoty na stadionie, a zwycięzca rozpuszcza się w łzach, gdy jest obsypany płatkami róż.Kamery kręcą się wokół stadionu, a Fatima ściska innych zawodników, gdy macha do tłumu i rozpoczyna jedno z wielu zwycięskich okrążeń.
Z crescendo perkusji i hukiem fajerwerków ogłoszono zwycięzcę: to Fatima E Zahra El Amiri, 23-latek z wioski na skraju doliny. Oszalały grzmoty na stadionie, a zwycięzca rozpuszcza się w łzach, gdy jest obsypany płatkami róż.Kamery kręcą się wokół stadionu, a Fatima ściska innych zawodników, gdy macha do tłumu i rozpoczyna jedno z wielu zwycięskich okrążeń.

Jutro poprowadzi paradę przez centrum Kelaâ M'Gouna, ale na razie czekają na ciebie wywiady, zdjęcia do zrobienia, spotkania z ludźmi. Impreza pójdzie późno w noc, a ona znajdzie cenny mało czasu na sen. W końcu jest tegoroczną Królową Róż, a w dolinie kwiatów nie ma większego honoru.

Artykuł ukazał się w marcowym wydaniu Lonely Planet Traveler Magazine (UK). Zapisz się tutaj lub pobierz swoją cyfrową wersję teraz w iTunes lub Google Play.

Oliver Berry udał się do Maroka, korzystając ze wsparcia KE Adventure Travel (keadventure.com). Dostawcy Lonely Planet nie akceptują gratisy w zamian za pozytywne pokrycie.

Zalecana: