Logo pl.yachtinglog.com

Epicka jazda: rodzinny rower w Ekwadorze

Epicka jazda: rodzinny rower w Ekwadorze
Epicka jazda: rodzinny rower w Ekwadorze

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Epicka jazda: rodzinny rower w Ekwadorze

Wideo: Epicka jazda: rodzinny rower w Ekwadorze
Wideo: Zwierzęta Świata - Cuda wyspy Clippertona czyt. Krystyna Czubówna 2024, Kwiecień
Anonim

Malownicza pętla Quilotoa ma duże góry, duże widoki … a przede wszystkim duże wzniesienia: bez wątpienia rowerowe przygody. Ale przyjazny rodzinie? Tak i, nieco zaskakująco, bardzo.

Czuje się na uboczu, ale dzięki szerokiej gamie wygodnych zakrętów rowerzyści mogą się naładować, zanim pokonają potężne pochyłości Ekwadoru. Cass Gilbert opisuje swoje rodzinne doświadczenie w bikepackingu w tym wyciągu z Epic Bike Rides of the World.

Dla tych, którzy nie znają topografii Ameryki Południowej, zapewniam was o tym: ekwadorskie Andy są głęboko zmiętą krainą. Szczupły zespół wciśnięty pomiędzy przestrzeń Wybrzeża Pacyfiku i rozległy obszar Amazonki, obfituje w mikroklimaty, zdeterminowane bardziej geograficznie i wysokościowo niż przez cały sezon. W obrębie tych fałd jedna stroma dolina biegnie w drugą. Kołysząc się między dwoma pasmami wulkanów, tworzą Aleję Wulkanów, stworzoną przez Aleksandra von Humboldta, pruskiego przyrodnika, który podróżował przez kontynent w XIX wieku.
Dla tych, którzy nie znają topografii Ameryki Południowej, zapewniam was o tym: ekwadorskie Andy są głęboko zmiętą krainą. Szczupły zespół wciśnięty pomiędzy przestrzeń Wybrzeża Pacyfiku i rozległy obszar Amazonki, obfituje w mikroklimaty, zdeterminowane bardziej geograficznie i wysokościowo niż przez cały sezon. W obrębie tych fałd jedna stroma dolina biegnie w drugą. Kołysząc się między dwoma pasmami wulkanów, tworzą Aleję Wulkanów, stworzoną przez Aleksandra von Humboldta, pruskiego przyrodnika, który podróżował przez kontynent w XIX wieku.
Dzieliliśmy się ekwadorskimi przygodami z trzema braćmi, których poznałem po raz pierwszy, jadąc przez kraj trzy lata wcześniej. Przewodnicy górscy z handlu, żyli poza siecią na ekologicznym gospodarstwie rodzinnym poza Quito. W międzyczasie utrzymywaliśmy kontakt - i wszyscy mieliśmy dzieci. Kiedy przyszła kolejna okazja, aby odwiedzić Ekwador, tym razem podróżowałem z moim partnerem i naszym dwuletnim synem Sage, abyśmy mogli doświadczyć tego pięknego i niesłychanie trudnego kraju razem.
Dzieliliśmy się ekwadorskimi przygodami z trzema braćmi, których poznałem po raz pierwszy, jadąc przez kraj trzy lata wcześniej. Przewodnicy górscy z handlu, żyli poza siecią na ekologicznym gospodarstwie rodzinnym poza Quito. W międzyczasie utrzymywaliśmy kontakt - i wszyscy mieliśmy dzieci. Kiedy przyszła kolejna okazja, aby odwiedzić Ekwador, tym razem podróżowałem z moim partnerem i naszym dwuletnim synem Sage, abyśmy mogli doświadczyć tego pięknego i niesłychanie trudnego kraju razem.

W każdej formie lub formie ta jazda byłaby wystarczająco epicka. Poza cichymi polnymi drogami, małymi osadami górskimi i puszystymi przydrożnymi lamami, jego tło było niczym spektakularnym: na wysokości ekwadorski paramo, tundra alpejska, dla której znany jest ten kraj, oraz barwione szmaragdowo jezioro krateru Quilotoa o szerokości 3,2 km, które jest najważniejszym punktem na Alei Wulkanów.

Ale należy wziąć pod uwagę nie mniej niż osiem rowerów i pięć przyczep towarzyszących, obciążonych ładunkiem dzieci w wieku od sześciu miesięcy do trzech lat, a podróż ta nabiera jeszcze bardziej niezapomnianego charakteru. Pomimo popołudniowych ulew i sporadycznych zsynchronizowanych krachów, nasza wyprawa o wielkości kufla okazała się niesamowitym doświadczeniem życiowym dla każdego.
Ale należy wziąć pod uwagę nie mniej niż osiem rowerów i pięć przyczep towarzyszących, obciążonych ładunkiem dzieci w wieku od sześciu miesięcy do trzech lat, a podróż ta nabiera jeszcze bardziej niezapomnianego charakteru. Pomimo popołudniowych ulew i sporadycznych zsynchronizowanych krachów, nasza wyprawa o wielkości kufla okazała się niesamowitym doświadczeniem życiowym dla każdego.

Razem rozbłysnęliśmy szlakiem rodzinnego chaosu przez wieś. Opieraliśmy się na barkach odzianych w ponczo konnych jeźdźców, pikowanych między polami komosy ryżowej, odwiedzaliśmy miejscowy targ i zatrzymywaliśmy się na wiejskich placach zabaw.

Zachowaliśmy krótkie dystanse i staraliśmy się zharmonizować czas jazdy z rozkładem jazdy. Kiedy nasze trzy maluchy potrzebowały przerwy, zatrzymaliśmy się i graliśmy w piłkę nożną, pomogliśmy wspiąć się na drzewa lub po prostu zbadać ziemię. I jaka to była ziemia. Żyzna mozaika zawrotnych pól przylegała do stromych zboczy, otoczonych zarówno szybującymi szczytami, jak i rozpadającymi się klifami kanionu. Wzdłuż drogi krążyły świnie, mężczyźni przechadzali się maczetami na biodrach, a kobiety tłoczyły kolorowe szale świeżą kukurydzą, a ich filcowe czapki wynurzały się z liści.
Zachowaliśmy krótkie dystanse i staraliśmy się zharmonizować czas jazdy z rozkładem jazdy. Kiedy nasze trzy maluchy potrzebowały przerwy, zatrzymaliśmy się i graliśmy w piłkę nożną, pomogliśmy wspiąć się na drzewa lub po prostu zbadać ziemię. I jaka to była ziemia. Żyzna mozaika zawrotnych pól przylegała do stromych zboczy, otoczonych zarówno szybującymi szczytami, jak i rozpadającymi się klifami kanionu. Wzdłuż drogi krążyły świnie, mężczyźni przechadzali się maczetami na biodrach, a kobiety tłoczyły kolorowe szale świeżą kukurydzą, a ich filcowe czapki wynurzały się z liści.

Sama trasa prowadziła na południowy-wschód przez środkowe Sierrowie Ekwadoru. Po zatrzymaniu się na oklaskiwanie naturalnego wodnistego cudu Quilotoa i krótkiego zwiadu wzdłuż krawędzi noża w jego kraterze, przeprowadziliśmy nas przez małą osadę Chugchilán, gdzie znaleźliśmy się w zroszonych rozkoszach Cloud Forest Illiniza. Tam palce mgły wiły się wśród drzew, otaczając ziemię, wypełniając każdy zakamarek ciszą. Kiedy słońce przenikało przez nie, było subtelne i bezcieniowe, malując góry w gigantyczne, zakamuflowane plamy.

W górę iw dół jechaliśmy, rzadko jako płaski moment na odpoczynek. Wspinaczka przeszyła nasze przerzutki szaleńczymi biegami, wirując nogami w najniższych kadencjach, jakie udało nam się znaleźć, balastem naszego berlińskiego ładunku. W bezpośredniej riposte zjazdy wymagały ciągnięcia dźwigni hamulca jak wodze na koniu, aby nasze przyczepy nie przesuwały nas naprzód. Co więcej, teren był często wyboisty, czasem nawet brukowany. Jednak kiedy spojrzałam w przeszłość, by sprawdzić Mędrca, często nie spał, nieświadomy naszych wysiłków.
W górę iw dół jechaliśmy, rzadko jako płaski moment na odpoczynek. Wspinaczka przeszyła nasze przerzutki szaleńczymi biegami, wirując nogami w najniższych kadencjach, jakie udało nam się znaleźć, balastem naszego berlińskiego ładunku. W bezpośredniej riposte zjazdy wymagały ciągnięcia dźwigni hamulca jak wodze na koniu, aby nasze przyczepy nie przesuwały nas naprzód. Co więcej, teren był często wyboisty, czasem nawet brukowany. Jednak kiedy spojrzałam w przeszłość, by sprawdzić Mędrca, często nie spał, nieświadomy naszych wysiłków.
Podróżując przez ferie zimowe obchodziliśmy Święta Bożego Narodzenia w Isinliví, malowniczej osadzie, położonej w jednej z zielonych dolin regionu. Kiedy doceniliśmy, mieszkańcy Ameryki Południowej wiedzą, jak się bawić, bez względu na porę roku. Na głównym placu było mnóstwo biesiadników, wiejskich kowbojów i wędrownego mosiężnego zespołu, który bezlitośnie krążył po kamienistych ulicach. Ku wielkiej radości Sage, miał nawet staroświecki wesołe miasteczko z karuzelą, która obracała się z oszałamiającą prędkością.
Podróżując przez ferie zimowe obchodziliśmy Święta Bożego Narodzenia w Isinliví, malowniczej osadzie, położonej w jednej z zielonych dolin regionu. Kiedy doceniliśmy, mieszkańcy Ameryki Południowej wiedzą, jak się bawić, bez względu na porę roku. Na głównym placu było mnóstwo biesiadników, wiejskich kowbojów i wędrownego mosiężnego zespołu, który bezlitośnie krążył po kamienistych ulicach. Ku wielkiej radości Sage, miał nawet staroświecki wesołe miasteczko z karuzelą, która obracała się z oszałamiającą prędkością.
Isinliví było również naszym ostatnim miejscem postoju, zanim zajęliśmy się najdłuższą wspinaczką tej podróży, herkulesowym przedsięwzięciem, które obejmowało 1000 m wysokości, na nieutwardzonej drodze. Nieuchronnie, to ostatnie przedsięwzięcie spowodowało, że wszyscy zepchnęliśmy się z roweru i pchaliśmy, nasz zespół Lilliputian z małych dzieci entuzjastycznie pożyczał także pomocną dłoń.
Isinliví było również naszym ostatnim miejscem postoju, zanim zajęliśmy się najdłuższą wspinaczką tej podróży, herkulesowym przedsięwzięciem, które obejmowało 1000 m wysokości, na nieutwardzonej drodze. Nieuchronnie, to ostatnie przedsięwzięcie spowodowało, że wszyscy zepchnęliśmy się z roweru i pchaliśmy, nasz zespół Lilliputian z małych dzieci entuzjastycznie pożyczał także pomocną dłoń.
Kiedy szczyt wreszcie nadszedł, nagrodzono go świętem lokalnych produktów, sera i przepysznie dojrzałych awokado, które wypełniły nasze sakwy. Potem, z ostatnim spojrzeniem ku góralskiemu paramo, zanurkowaliśmy w zbiegające się z góry szaleństwo, a flagi naszych przyczep kłapały na wietrze.
Kiedy szczyt wreszcie nadszedł, nagrodzono go świętem lokalnych produktów, sera i przepysznie dojrzałych awokado, które wypełniły nasze sakwy. Potem, z ostatnim spojrzeniem ku góralskiemu paramo, zanurkowaliśmy w zbiegające się z góry szaleństwo, a flagi naszych przyczep kłapały na wietrze.

Mimo niewielkich odległości dziennych nie będę twierdził, że rodzinny rower jest łatwy; bez wątpienia stawia on swój własny zestaw wyzwań mentalnych i logistycznych, niezależnie od wszelkich fizycznych problemów. Ale nie mogłem bardziej polecać wypróbowania jednego, gdziekolwiek może być na świecie, przez wiele dni, które możesz mieć. Zbierz żołnierzy i ugotuj plan. Wybierz trasę, z której wszyscy będą się cieszyć. Poświęć trochę czasu, aby rozkoszować się zejściem z roweru tak samo jak na nim. Mogę zagwarantować, że taki nierozcieńczony czas rodziny ociepli serce i nakarmi duszę. Dla wszystkich zaangażowanych.

Zalecana: