Logo pl.yachtinglog.com

W siodle: doświadczanie Islandii konno

W siodle: doświadczanie Islandii konno
W siodle: doświadczanie Islandii konno

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: W siodle: doświadczanie Islandii konno

Wideo: W siodle: doświadczanie Islandii konno
Wideo: Kongres Wiedeński czyli Europa Klemensa von Metternicha | prof. Adam Wielomski 2024, Kwiecień
Anonim

Konie zajmują szczególne miejsce w islandzkiej kulturze i wchodzą w swoje ręce podczas dramatycznego rocznego łapania owiec w kraju. Poznaj dziki klimat i teren Islandii na koniu z Marcelem Theroux w tym fragmencie Lonely Planet Traveler czasopismo. Fotografia Lottie Davies.

Scena jest jak z biblijnej epopei: 2000 owiec przemierza pustynię czarnej lawy. Niebo nad głową jest jaskrawoniebieskie i wypełnione odgłosami beczenia. Co jakiś czas owieczka rozrywa się i chodzi po skalistym zboczu wzgórza, skąd musi być skierowana z powrotem w dół. Pasterze, niektórzy na piechotę, a inni na krępych islandzkich koniach, otaczają stado, wrzeszczą i gestykulują, by trzymać zwierzęta w garści.
Scena jest jak z biblijnej epopei: 2000 owiec przemierza pustynię czarnej lawy. Niebo nad głową jest jaskrawoniebieskie i wypełnione odgłosami beczenia. Co jakiś czas owieczka rozrywa się i chodzi po skalistym zboczu wzgórza, skąd musi być skierowana z powrotem w dół. Pasterze, niektórzy na piechotę, a inni na krępych islandzkich koniach, otaczają stado, wrzeszczą i gestykulują, by trzymać zwierzęta w garści.

Grupa wsparcia pojazdów z napędem na cztery koła powoli trzęsie się za nami, ale główni aktorzy tego dramatu nie zmieniali się od ponad tysiąca lat: Islandczycy, owce, konie. Jestem pieszo, patroluję róg stada, próbując powstrzymać szczególnie upartą owcę przed ucieczką. Ale kluczowi członkowie grupy są konno. Mężczyzna w średnim wieku, którego odrapany sprzęt jeździecki nie docenia jego znaczenia, doskonale manewruje swoim koniem po skałach. Wykonując kilka gestów, wysyła grupę jeźdźców, aby zarekwirowali owce z drugiej strony doliny.

Image
Image

Nazywa się Kristinn Gunnarsson i jest nim fjallkonungur, król górski. Przez ponad 30 lat prowadził tę roczną przejażdżkę owieczką przez chropowate wyżyny południowej Islandii. Każdego września, w całym kraju, grupy rolników pod dowództwem króla górskiego zabierają swoje owce z letnich pastwisk, aby je posortować i zabrać na zimę do ich rodzinnych gospodarstw.

"Dokonaliśmy kilku zmian, ale w zasadzie robimy to w taki sam sposób jak nasi przodkowie" - mówi Kristinn. "Nie mógłbyś tego zrobić bez konia."

Napędy owiec nie są pozbawione problemów. Marteinn Hjaltested, który prowadzi szkołę jeździecką i gospodarstwo rolne wraz z żoną Leą, opowiada mi o kilku incydentach, gdy konie zachowywały się dziwnie. W najgorszym z nich młody koń zaryłany, gdy Marteinn zsiadł z koni i uderzył go w kraty metalowego ogrodzenia. "Nie można mieć pewności, że to nie elfy" - mówi. Jego rozwiązaniem było sprowadzenie kobiety z Reyjkavík, która była obdarowana drugim

widok. Udało jej się wstawić i zawrzeć pokój z kłopotliwymi duchami. Nie było, dotyk drewna, bez nawrotów.

Islandczycy szaleją na punkcie swoich koni. Mniejsze, bardziej masywne, muskularne, zwinniejsze i bardziej zrównoważone niż ich kuzyni w innych miejscach, konie islandzkie są doskonale przystosowane do trudnego klimatu i trudnego terenu wulkanicznego. Pierwsi osadnicy polegali na koniach jako jedynej formie transportu i jako pożywieniu. Do dziś jest miłość, ale nie sentymentalizm dla konia. Jeśli zapytasz Islandczyka, czy lubi konie, przygotuj się na odpowiedź: "Tak, są pyszne".
Islandczycy szaleją na punkcie swoich koni. Mniejsze, bardziej masywne, muskularne, zwinniejsze i bardziej zrównoważone niż ich kuzyni w innych miejscach, konie islandzkie są doskonale przystosowane do trudnego klimatu i trudnego terenu wulkanicznego. Pierwsi osadnicy polegali na koniach jako jedynej formie transportu i jako pożywieniu. Do dziś jest miłość, ale nie sentymentalizm dla konia. Jeśli zapytasz Islandczyka, czy lubi konie, przygotuj się na odpowiedź: "Tak, są pyszne".

Wyprawy, które Kristinn prowadzi przez ostatnie pięć dni. W tym czasie zebrano owce z obszaru o powierzchni 350 km2 i przewieziono 45 mil do sortowni. Grupa spędza każdą noc w chatach w górach, jedząc razem i dzieląc pokoje. Dziane skarpetki zwisają nad krawędzią koi. Grupa dzieci gra w karty. Głodni rolnicy i jeźdźcy jedzą talerze z wędzoną jagnięciną, ziemniakami, buraczkami i groszkiem konserwowym. Około godziny 10 ludzie zaczynają odświeżać swój sok owocowy przy ujęciach Jim Beam. Na zewnątrz niebo promieniuje gwiazdami, dźwięk islandzkich pieśni wznosi się w lodowate powietrze.

Rano jedziemy w luźnej formacji, zmuszając owieczki do pojedynczego pęczka, gdy zbliżamy się do szyjki doliny. Kierujemy się pod górę, przez pokruszoną skałę wulkaniczną przez zwężającą się falę, która wznosi się na szczyt grzbietu. Nic nie przygotowało mnie na widok: ogromna dolina czarnego żwiru przemyka w oddali pod szafirowym niebem. Po lewej stronie wznosi się śnieżny szczyt góry Hekla nad doliną.
Rano jedziemy w luźnej formacji, zmuszając owieczki do pojedynczego pęczka, gdy zbliżamy się do szyjki doliny. Kierujemy się pod górę, przez pokruszoną skałę wulkaniczną przez zwężającą się falę, która wznosi się na szczyt grzbietu. Nic nie przygotowało mnie na widok: ogromna dolina czarnego żwiru przemyka w oddali pod szafirowym niebem. Po lewej stronie wznosi się śnieżny szczyt góry Hekla nad doliną.

Stado owiec - teraz spuchnięte do około 5000 - zlewa się jak rzeka białej wody. Bleaty i krzyki wznoszą się nad stadem. Stado i jeźdźcy zostawiają zakurzony ślad na podłodze doliny. Po drugiej stronie znów zaczynamy się wspinać. Ostatnia sekcja jest tak stroma, że większość z nas zsiada. Ze szczytu patrzymy w dolinę Afangagil.

Pół mili w dół, jest ogrodzony odcinek pastwiska. Owce zdają się ją rozpoznawać i napływać w jej kierunku. Są to sortownice, z których owce zostaną zabrane na farmy na zimę. Po pięciu godzinach jazdy w siodle iz wielkim żalem zsiadam z konia.
Pół mili w dół, jest ogrodzony odcinek pastwiska. Owce zdają się ją rozpoznawać i napływać w jej kierunku. Są to sortownice, z których owce zostaną zabrane na farmy na zimę. Po pięciu godzinach jazdy w siodle iz wielkim żalem zsiadam z konia.

Wspinam się na wzgórze, by ostatni raz spojrzeć na Heklę. Słońce jeszcze nie dotarło do zbocza, a ziemia jest nadal zamarznięta. Stopy miotają się o coś wystające z piargi. Kręcę się wokół niego - to zardzewiała podkowa! Jest zimny i pełen wdzięku. Smugly, wyczyścić go i umieścić go z tyłu samochodu. Trzy godziny później, w Reyjkavík, nigdzie nie można znaleźć podkowy. Szukam go z frustracją, ale bezskutecznie. Nie mam pojęcia, co się z tym stało - ale wydaje mi się, że słyszę Marteinn Hjaltested mówiąc: "Nie możesz być pewien, że to nie elfy".

Jest to fragment dłuższej pracy Marcela Theroux w Lonely Planet Traveler czasopismo.

Zalecana: