Logo pl.yachtinglog.com

Północna wyspa Nowej Zelandii: w drodze na krańcu świata

Spisu treści:

Północna wyspa Nowej Zelandii: w drodze na krańcu świata
Północna wyspa Nowej Zelandii: w drodze na krańcu świata

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Północna wyspa Nowej Zelandii: w drodze na krańcu świata

Wideo: Północna wyspa Nowej Zelandii: w drodze na krańcu świata
Wideo: Southern Utah "Mighty Five" Gear List 2020 | Trek Tips 2024, Kwiecień
Anonim

Maorysi nazywają je mutuutą lub czary, ponieważ w Nowej Zelandii drogi są magiczne. Jedną minutę wynurzają się, rozwijając się wzdłuż pasterskich podnóży; w następnej kolejności giną w głębokiej dżungli z okresu triasu, obładowanej srebrnymi paprociami. To nieokiełznany zakątek wszechświata nagradza tych, którzy podróżują pod własną parą.

Za pomocą kluczyków do kampera, kierowcy mogą - na przekór kaprysu - wyruszyć w poszukiwaniu jeziora przelatującego przez okno lub zatrzymać się, aby wspiąć się na wzgórze dostrzeżone w lusterku wstecznym - ponieważ ich łóżko na noc nigdy nie jest gdzieś daleko przed nami, ale zawsze około dwóch stóp za nimi.

Image
Image

Złap fale w Piha

Wyruszając na autostradę z Auckland do miasta Piha na zachodnim wybrzeżu, zaczaruje się zaklęcie Kiwi. Każdy, kto jedzie na rekolekcje surferów, musi najpierw wynegocjować pasma Waitakere, ostry wegetatywny raj subtropikalnego lasu kauri, który działa jak bariera między migocącymi światłami cywilizacji i nieokiełznanym wybrzeżem.

Po 30-minutowej przejażdżce na zachód, droga wije się na wzgórza pokryte dywanowymi palmami, niektóre równie olbrzymie, jak łodygi fasoli pantomimy, a następnie wędruje z drugiej strony, by spotkać strome klify Pihy, oznakowane miejscami gniazdowania dla mew. Jest połowa popołudnia, kiedy kamper wchodzi do Piha, mijając rozproszone domy na dachach i parkując przed plażą, którą tłuką fale. Ten wulkaniczny piasek ma siłę superbohatera Marvel, tak bogaty w żelazo, że przylgnie do magnesu.

Surfujący w Nowej Zelandii również są tu przedstawieni i rozmawiają o tym w poetyckich terminach dopasowanych tylko do nazwy miejsca - Piha jest Maoryskim określeniem onomatopeicznego pęknięcia surfowania pokrojonego przez dziób kajaka. Miasto jest tak wyluzowane i ciche, że gdyby klub surfingowy został zamknięty, z pewnością zniknie z mapy. Po innym zegarku dla reszty Nowej Zelandii, surferzy podnoszą się z przypływami, a ulice opróżniają się o zachodzie słońca.
Surfujący w Nowej Zelandii również są tu przedstawieni i rozmawiają o tym w poetyckich terminach dopasowanych tylko do nazwy miejsca - Piha jest Maoryskim określeniem onomatopeicznego pęknięcia surfowania pokrojonego przez dziób kajaka. Miasto jest tak wyluzowane i ciche, że gdyby klub surfingowy został zamknięty, z pewnością zniknie z mapy. Po innym zegarku dla reszty Nowej Zelandii, surferzy podnoszą się z przypływami, a ulice opróżniają się o zachodzie słońca.

Z jego wyblakłym na słońcu mopem potarganych włosów, krajowy mistrz longboardowy Zen Wallis uosabia ideał surfingu Pihy. Wychodzi na wodę przez większość dni, łapiąc przerwę po przerwie, kiedy wysadzają się z Morza Tasmańskiego, zanim ciemność wyrzuci go na brzeg. (Przyznaje się nawet do spania ze swoją deską przed zawodami, na szczęście.)

Również trener surfingu, Zen ma głęboką wiedzę o Piha i mówi o swoich falach w pełnych czci metaforach. Mówi, że dominujący wiatr na lądzie wytwarza potężny hit, przyciągając do miasta tylko zatwardziałych uzależnionych od surfingu. "Życie istniało w czerni i bieli, zanim sport przybył tutaj" - mówi, a niebo zmienia się w fioletową purpurę. "Teraz codziennie budzimy się na kalejdoskopową falę światowej klasy, ale bez tłumów. To jak narkotyk.
Również trener surfingu, Zen ma głęboką wiedzę o Piha i mówi o swoich falach w pełnych czci metaforach. Mówi, że dominujący wiatr na lądzie wytwarza potężny hit, przyciągając do miasta tylko zatwardziałych uzależnionych od surfingu. "Życie istniało w czerni i bieli, zanim sport przybył tutaj" - mówi, a niebo zmienia się w fioletową purpurę. "Teraz codziennie budzimy się na kalejdoskopową falę światowej klasy, ale bez tłumów. To jak narkotyk.

Zobacz glowworms w Waitomo Caves

Kampera wyjeżdża na południe z Piha w mgiełce wczesnego poranka. Szare brzegi chmur przesuwają się po błyszczących wzgórzach i polach, na których gangsterzy owiec wychodzą na super-wielkości stada liczące ponad tysiąc.

Ani zwierzęta hodowlane, ani teren na zachodnim krańcu Wyspy Północnej nie wyglądałyby w walijskich dolinach. Zimozielone pola i zagajniki sąsiadują z ulicą Waitomo, a poza tym przydrożne pola uprawne i szopy wełniane są obrazem spokoju. Stada drzemią na omszałych turniach, gdy miejscowi rolnicy oglądają mecz rugby w mieście. Spokojny, spokojny i pozornie niepozorny, to miejsce nie daje nic z nadnaturalnych skarbów ukrytych pod wierzchnią warstwą gleby.

Nawet w kraju tak geograficznie pobłogosławionym jak Nowa Zelandia, Waitomo Caves nadaje specjalny status. Sieć niezgłębionych, smołowatych korytarzy, są to miejsca od dawna święte dla Maorysów, ale także dla speleologów, takich jak Angus Stubbs, zagrzebiony w trzeciej generacji rolnik. Przez ostatnie 20 lat współczesny jaskiniowiec znalazł schronienie w kawalerach i zatopionych dziurach. Są to katedry na Wyspie Północnej, mówi, stworzone przez tysiąclecia erozji wodnej, a teraz są domem podziemnej rzeki i labiryntowych tuneli.
Nawet w kraju tak geograficznie pobłogosławionym jak Nowa Zelandia, Waitomo Caves nadaje specjalny status. Sieć niezgłębionych, smołowatych korytarzy, są to miejsca od dawna święte dla Maorysów, ale także dla speleologów, takich jak Angus Stubbs, zagrzebiony w trzeciej generacji rolnik. Przez ostatnie 20 lat współczesny jaskiniowiec znalazł schronienie w kawalerach i zatopionych dziurach. Są to katedry na Wyspie Północnej, mówi, stworzone przez tysiąclecia erozji wodnej, a teraz są domem podziemnej rzeki i labiryntowych tuneli.

Miejscowe plemię Kawhia wykorzystywało wapienne katakumby tego obszaru jako miejsca pochówku, aby uzyskać dostęp do życia pozagrobowego, ale Wiktoriańczycy byli bardziej zainteresowani tym, co mogli zabrać. Zrabowano jaskinie jeden po drugim, kopiąc ciekawostki z muzeów i szkielety gigantycznych ptaków moa. Nielotowa istota polowała na wyginięcie przez Maorysów, jej kości osiągnęły wysoką cenę na aukcjach w Londynie.

Angus prowadzi w dół do Jaskini Ruakuri, południowe słońce znika za klapą zapadni. Ściskając wąskie szczeliny w przepastnym, obsydianowo-czarnym hangarze, nasze oczy dostosowują się do ciemności. A potem pojawiają się: tysiące podziemnych gwiazd oświetlających sklepioną galerię jak krata podziemnego nieba.

"Ci mali chłopcy są tacy jak ja", mówi Angus, świecąc pochodnią na jarzębinach, znaną najpierw Maorysom jako "titiwai" - gwiazdy wody. "Nie ładna, gdy światła są włączone, ale piękne, gdy jest ciemno."
"Ci mali chłopcy są tacy jak ja", mówi Angus, świecąc pochodnią na jarzębinach, znaną najpierw Maorysom jako "titiwai" - gwiazdy wody. "Nie ładna, gdy światła są włączone, ale piękne, gdy jest ciemno."

Wyluzuj nad jeziorem Taupo

Napęd na Wyspę Północną to spotkanie z drogowskazami opowiadającymi historię Nowej Zelandii, ciekawą mieszanką miast nazwanych przez tęsknotę za Szkotami i Anglikami - Hamilton, Hastings, Cambridge, New Plymouth - i śpiewającą wioski Māori: Matamata, Whatawhata, Mangatangi.

Z jaskiń Waitomo droga do jeziora Taupo skręca na południowy wschód w State Highway 30. Przejeżdża przez pogięte w harmonijkę wzgórza i siatki hodowlane do rolniczego centrum wyspy Północnej, zroszonego i zielonego z roślinnością. Niedługo popłynie wulkanicznymi grzbietami i bezdrzewnymi górami, droga wynurzy się nad jeziorem Taupo, jednym z najwspanialszych cieków wodnych na półkuli południowej.

Wypełniając kalderę prehistorycznego wulkanu, jezioro zostało stworzone przez jedną z największych erupcji w historii - taką, która wyrzuciła tyle detrytusu, że spowodowałoby to, że Krakatoa wyglądała błahe. Kiedy Taupo pojawia się po desce rozdzielczej, wygląda bardziej na morze niż na jezioro. To ciało tak wielkie, że woda i niebo mieszają się jak akwarela; tak szeroki, że Ziemia zakrzywia się po powierzchni jak łyżka.
Wypełniając kalderę prehistorycznego wulkanu, jezioro zostało stworzone przez jedną z największych erupcji w historii - taką, która wyrzuciła tyle detrytusu, że spowodowałoby to, że Krakatoa wyglądała błahe. Kiedy Taupo pojawia się po desce rozdzielczej, wygląda bardziej na morze niż na jezioro. To ciało tak wielkie, że woda i niebo mieszają się jak akwarela; tak szeroki, że Ziemia zakrzywia się po powierzchni jak łyżka.

Poza Taupo, na północnych obrzeżach miasta, znajduje się warsztat Delani Brown, mistrz rzeźbiarza, który wykonuje alegoryczne totemy inspirowane jeziorem i mitem stworzenia Māori z Ranginui, ojca nieba i Papatūānuku, matki ziemi.

"Drewno może mnie poprowadzić w dowolnym kierunku", mówi, zaciskając w ustach grudkowaty blok skamieniałych bagien kauri. "Więc muszę go uważnie słuchać." Po południu płyta przechodzi metamorfozę w skomplikowany talizman. Delani używa swojego dłuta jak cienkiego pędzla, delikatnie wytrawiając znaki i oddzielając goleniu blok po kroku. Z bliska ma wytarte linie tatuażu na czole; każdy rowek symuluje synergię obszaru z rzekami, kanionami i liniami uskokowymi.
"Drewno może mnie poprowadzić w dowolnym kierunku", mówi, zaciskając w ustach grudkowaty blok skamieniałych bagien kauri. "Więc muszę go uważnie słuchać." Po południu płyta przechodzi metamorfozę w skomplikowany talizman. Delani używa swojego dłuta jak cienkiego pędzla, delikatnie wytrawiając znaki i oddzielając goleniu blok po kroku. Z bliska ma wytarte linie tatuażu na czole; każdy rowek symuluje synergię obszaru z rzekami, kanionami i liniami uskokowymi.

Dumny ze swego osiągnięcia, Delani spogląda w kierunku jeziora Taupo. "Ko wai koe?", Pyta mnie. "Z jakich wód pochodzisz?" Jest to tradycyjne powitanie zrodzone z whakapapa, podstawowej zasady genealogii, która przenika całą kulturę Maorysów. Wahał się przez chwilę, po czym wskazał na jezioro. "To mój wszechświat" - mówi. 'Tam.'

To nie tylko Maori, jak Delani, którzy zostali zaczarowani przez region Wielkiego Jeziora Taupo. Od czasu pojawienia się pierwszych plemion w XIII wieku za pomocą canoe, nisko zawieszone wioski rozrzucone wzdłuż jeziora przyciągają przybyszy. Obecnie brzegi akacjowe są wypełnione pensjonatami, galeriami, ekologicznymi winiarniami i browarami rzemieślniczymi, które utrzymują tu turystów przez wiele dni. Wielu wyruszy w rejs łodzią na wysokie urwiska w Mine Bay, by podskakiwać przed wspaniałym kamieniem boga wyrzeźbionym w klifie.
To nie tylko Maori, jak Delani, którzy zostali zaczarowani przez region Wielkiego Jeziora Taupo. Od czasu pojawienia się pierwszych plemion w XIII wieku za pomocą canoe, nisko zawieszone wioski rozrzucone wzdłuż jeziora przyciągają przybyszy. Obecnie brzegi akacjowe są wypełnione pensjonatami, galeriami, ekologicznymi winiarniami i browarami rzemieślniczymi, które utrzymują tu turystów przez wiele dni. Wielu wyruszy w rejs łodzią na wysokie urwiska w Mine Bay, by podskakiwać przed wspaniałym kamieniem boga wyrzeźbionym w klifie.

Przed zmrokiem kamper wraca na drogę, a następne 30 mil przeskakuje tempem popowej piosenki radiowej. Skręcamy na południe do nadmorskiego miasteczka Turangi, parkując nad wodą i zapalając palenisko pod niebem na półksiężycu. Kolacja to kotlety jagnięce gotowane na grillu, popijane piwem typu "cool-box".

Poznaj parujące cuda Rotorua

Przychodzi świt, droga skręca na północ przed dotarciem do uzdrowiska Rotorua. Hunkered wśród srebrnych kraterów jezior o różnych kształtach i rozmiarach, miasto słynie z bogatych w siarkę wód kąpielowych i fantastycznych legend Maorysów.

Najbardziej zapadające w pamięć opowieści ludowe Rotorui opowiada 71-letnia Ciocia Josie Scott, Maoryska starsza z plemienia Ngāti Whakaue. Opowiadanie historii jest ważną częścią życia w Rotorua, tłumaczy i niewielu mówi im to lepiej niż ona. Prowadzi kulturalne piesze wycieczki po historycznej osadzie Ohinemutu na obrzeżach Rotorua - przez jej rachubę, najbardziej energetyczne miejsce na Ziemi.
Najbardziej zapadające w pamięć opowieści ludowe Rotorui opowiada 71-letnia Ciocia Josie Scott, Maoryska starsza z plemienia Ngāti Whakaue. Opowiadanie historii jest ważną częścią życia w Rotorua, tłumaczy i niewielu mówi im to lepiej niż ona. Prowadzi kulturalne piesze wycieczki po historycznej osadzie Ohinemutu na obrzeżach Rotorua - przez jej rachubę, najbardziej energetyczne miejsce na Ziemi.

"Istnieje siła magnetyczna, która uniemożliwia odejście", mówi, gejzer za nią odpływa. "Ziemia jest żywa, a to nas tutaj wiąże." Spacerując po wiosce Maori, obok wiśniowo-białego i białego kościoła anglikańskiego św. Faith, wskazuje ona na zewnętrzne szopy i basen termalny na końcu sąsiedniego ogrodu. "Tam jest 300 stopni" - mówi. "Ten upał jest liną ratunkową, która przyniosła nasze plemię na pierwszym miejscu. Tylko nie zbliżaj się zbyt blisko; nie chcesz mieć żadnej aktywności termicznej na bułeczkach.

Rotorua ma skomplikowany związek ze swoimi wodami - życie tutaj nie jest pozbawione zagrożeń. W okolicy znajduje się ponad 1200 syczących obiektów geotermalnych oraz 500 basenów i 65 gejzerów w samej Dolinie Whakarewarewa. Gorące źródła mogą pękać wyżej niż sześciokondygnacyjny budynek. Niemniej jednak, mieszkańcy doceniają dochody z turystyki, które generują - codziennie w "Wai-O-Tapu" Lady Knox Geyser w kształcie bezy, gdzie pióropusze spieniają się ku niebu i wyloty pary z ziemi, falując na zboczu wzgórza i dmąc z końcem - światu wściekłości.
Rotorua ma skomplikowany związek ze swoimi wodami - życie tutaj nie jest pozbawione zagrożeń. W okolicy znajduje się ponad 1200 syczących obiektów geotermalnych oraz 500 basenów i 65 gejzerów w samej Dolinie Whakarewarewa. Gorące źródła mogą pękać wyżej niż sześciokondygnacyjny budynek. Niemniej jednak, mieszkańcy doceniają dochody z turystyki, które generują - codziennie w "Wai-O-Tapu" Lady Knox Geyser w kształcie bezy, gdzie pióropusze spieniają się ku niebu i wyloty pary z ziemi, falując na zboczu wzgórza i dmąc z końcem - światu wściekłości.

Gdzie indziej w Wai-O-Tapu gejzery - najdziksze na półkuli południowej - wydają się tańczyć i śpiewać. Niektóre piszą bańki, inne dmuchają waty cukrowe w trądzikowo pachnące powietrze. Są tam wapienno-zielone kotły (jajecznica), ząbkowane baseny błotne (tygodniowa szynka) i jaskinie dla palaczy (zepsute fasolki). W szczególności Szampański Pływak wytwarza nieziemskie bulgotanie, syczące jak musujące środki przeciwbólowe, których możesz potrzebować po nocy spędzonej na dobrych rzeczach.

Następnego dnia krajobraz zmienia się z parnego na opalony na autostradzie z powrotem do Auckland. Przez dwie godziny droga przetacza się przez lasy, sceny pasterskie i kręte drogi wodne.Gdy miasto wreszcie się wyświetla i budynki blisko kampera, próba zawracania na ostatnią chwilę wydaje się właściwa.

Artykuł ukazał się w wydaniu z maja 2017 roku Magazyn Lonely Planet Traveler. Mike MacEacheran udał się do Nowej Zelandii dzięki wsparciu New Zealand Tourism Board (newzealand.com). Dostawcy Lonely Planet nie akceptują gratisy w zamian za pozytywne pokrycie.

Zalecana: