Logo pl.yachtinglog.com

Opinia: romantyczne miejsca przeznaczenia są śmiertelne dla miłości

Opinia: romantyczne miejsca przeznaczenia są śmiertelne dla miłości
Opinia: romantyczne miejsca przeznaczenia są śmiertelne dla miłości

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Opinia: romantyczne miejsca przeznaczenia są śmiertelne dla miłości

Wideo: Opinia: romantyczne miejsca przeznaczenia są śmiertelne dla miłości
Wideo: Spotkanie szefów dyplomacji grupy BRICS w Kapsztadzie (1-2 VI 2023) | Odc. 702 - dr Leszek Sykulski 2024, Kwiecień
Anonim

Romantyczny urlop to kamień milowy w relacjach z rodziną i pierwszym wspólnym kacem.

Niezależnie od tego, czy jest to rocznica, miesiąc miodowy czy spontaniczna przerwa, plan jest taki sam: gdzieś z cudownymi zachodami słońca, cichymi, z wyjątkiem brzęczących szklanek koktajlowych i szumu cofających się fal. Gdzieś tak obrzydliwie romantyczny, twój ukochany jest zainspirowany do obdarzania niekończących się masaży stóp.

A więc fantazja idzie. Prawdą jest, że romantycznie romantyczne miejsca mogą być zabójcze dla miłości. Wszędzie, gdzie wiadomo, że jest to raj dla kochanki - zmysłowy Paryż, włoska wieś, wyspy przyjazne miodowi dla Tajlandii - wypuszcza namiętność szybciej niż tekst z twojego szalonego ex.

Powinienem wiedzieć. Miałem kłótnie na francuskim Lazurowym Wybrzeżu, oglądałem mój ponury płacz nad byłym mieszkańcem Toskanii i dostałem chłopaka od buta w Paryżu. Relacje były prawdopodobnie balansujące na krawędzi, ale coś z utartym doświadczeniem romansu dało im ostateczny, fatalny szturchnięcie. W tym miejscu buduar z szkarłatem, plusk prosecco, brzydzący się, by kupić różę … z tymi wszystkimi kliszami w jednym miejscu, moje romantyczne podróże zamieniły się w parodie miłości. Samokontrola, upijanie się i spanie po przeciwnych stronach brzydkiego plakatu.
Powinienem wiedzieć. Miałem kłótnie na francuskim Lazurowym Wybrzeżu, oglądałem mój ponury płacz nad byłym mieszkańcem Toskanii i dostałem chłopaka od buta w Paryżu. Relacje były prawdopodobnie balansujące na krawędzi, ale coś z utartym doświadczeniem romansu dało im ostateczny, fatalny szturchnięcie. W tym miejscu buduar z szkarłatem, plusk prosecco, brzydzący się, by kupić różę … z tymi wszystkimi kliszami w jednym miejscu, moje romantyczne podróże zamieniły się w parodie miłości. Samokontrola, upijanie się i spanie po przeciwnych stronach brzydkiego plakatu.

Unikanie zasłanych płatkami prześcieradeł i apartamentów dla nowożeńców nie uratuje cię. Kwintesencją romantycznych miejsc uciekają również najbardziej podstępni wrogowie miłości: inne pary.

Romans to intymne odosobnienie. Canoodling, kiedy zastanawiasz się nad swoją historią we wszechobecnej tkaninie wszechświata. Nic więc nie zabija nastroju szybciej niż nowożeńcy, którzy smochodzą sześć cali od leżaka lub walczą z łaskotaniem w łaźni parowej. Kiedy roi się od par, nawet wyrafinowane lokalizacje mają atmosferę szaleńczego szympansa.

Jeszcze gorsze niż zakochane nowożeńców to pary, które w milczeniu wpatrują się w swoje menu. Ignorując się nawzajem, tak jak ty i twój ukochany będziecie robić to w nadchodzących dziesięcioleciach.

Więc gdzie jest para zarumieniona? Z dala od wszystkiego, co deklaruje się jako "romantyczne". Z dala od kurortów uwielbianych przez nowożeńców. Gdzieś nieco szorstko wokół krawędzi, dzięki czemu możesz budować wspomnienia i pozwolić romansowi, zamiast dusić go pod ciężarem tysiąca trufli.
Więc gdzie jest para zarumieniona? Z dala od wszystkiego, co deklaruje się jako "romantyczne". Z dala od kurortów uwielbianych przez nowożeńców. Gdzieś nieco szorstko wokół krawędzi, dzięki czemu możesz budować wspomnienia i pozwolić romansowi, zamiast dusić go pod ciężarem tysiąca trufli.

Kiedy mój chłopak i ja spadliśmy z leśniczówki na Borneo, romans był daleki od naszych umysłów. Burza trzęsła metalowym dachem naszego baraku tak głośno, że nie mogliśmy spać. Owady przedostały się do naszej chaty, by uciec przed spadającym błotem. Noc spędziliśmy na opowiadaniu dowcipów za pomocą telefonu komórkowego i oglądania mrówek mijających nasze głowy.

Kiedy nadszedł poranek, wyszliśmy z bagnistej leśniczówki i zameldowaliśmy się w hotelu w Sandakan. To było tandetne, staroświeckie, a postrzępiona narzuta wyrzuciła kłaczki kurzu, kiedy usiedliśmy. Ale było suche i zrobiliśmy to! Zwinęliśmy się w hotelowej werandzie nad letnim rendangiem, śmiejąc się z burzy, pluskiew i naszej ucieczki z błota. Jakoś w tym skrzypiącym hotelu znaleźliśmy nasz miejsce: cudownie nieprzyzwoicie i na zawsze część naszej małej historii miłosnej.

Wiele lat później, mam jeszcze popijać koktajl o zachodzie słońca, który pasuje do tego.

Zalecana: