Logo pl.yachtinglog.com

Dubrownik do Ochrydy: jazda rowerem do serca zachodnich Bałkanów

Dubrownik do Ochrydy: jazda rowerem do serca zachodnich Bałkanów
Dubrownik do Ochrydy: jazda rowerem do serca zachodnich Bałkanów

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Dubrownik do Ochrydy: jazda rowerem do serca zachodnich Bałkanów

Wideo: Dubrownik do Ochrydy: jazda rowerem do serca zachodnich Bałkanów
Wideo: NLO - Танцы (Премьера клипа 2023) 2024, Kwiecień
Anonim

Nasz peleton z 12 rowerzystami wije się przez plątaninę alejek za murami Dubrownika. Miasto było pełne porannej niewinności i rzadkiej ciszy. Autobusy, mające wkrótce przybyć tłumami podróżnych podróżujących statkiem wycieczkowym do starożytnych murów obronnych, siedzieli bezczynnie w porcie. Światło słoneczne, zawieszone w porannej rosie, przylgnęło do wapiennych wież i bastionów, które strzegły miasta-państwa, obecnie wizytówki Chorwacji, przez tysiąclecie.

Na szczycie pierwszej wspinaczki zatrzymaliśmy się na klifowej drodze poza miasto, aby spojrzeć na pocztówkową wersję ufortyfikowanej "Perły Adriatyku" wystającej z lądu w morze - surrealistycznej w swojej znajomości, jak oglądanie filmu gwiazda w kolejce w sklepie spożywczym.

Gdy wjechaliśmy na Jadranską Magistralę lub Autostradę Adriatycką, nasz wąż wrócił do formacji. Byliśmy godzinę na inauguracyjnej trzydniowej, czterodniowej przejażdżce, którą nazwaliśmy Via Balkanica (youtube.com). Trasa obejmowałaby etapy o długości 160 km i przetaczała się po południowym krańcu Chorwacji, po czym przemierzała Czarnogórę, opuszczając Albanię i kończąc na wybrzeżach Jeziora Ochrydzkiego w Macedonii. Dla większości rowerzystów - touroperatorów z całego świata, którzy przybyli, aby dowiedzieć się o tej części południowo-wschodniej Europy - opuszczenie Dubrownika oznaczało wyruszenie w nieznane. Z tego miejsca podróż przebiegała na południe, po czym przeniosła się w głąb gór w kierunku zachodnich Bałkanów.
Gdy wjechaliśmy na Jadranską Magistralę lub Autostradę Adriatycką, nasz wąż wrócił do formacji. Byliśmy godzinę na inauguracyjnej trzydniowej, czterodniowej przejażdżce, którą nazwaliśmy Via Balkanica (youtube.com). Trasa obejmowałaby etapy o długości 160 km i przetaczała się po południowym krańcu Chorwacji, po czym przemierzała Czarnogórę, opuszczając Albanię i kończąc na wybrzeżach Jeziora Ochrydzkiego w Macedonii. Dla większości rowerzystów - touroperatorów z całego świata, którzy przybyli, aby dowiedzieć się o tej części południowo-wschodniej Europy - opuszczenie Dubrownika oznaczało wyruszenie w nieznane. Z tego miejsca podróż przebiegała na południe, po czym przeniosła się w głąb gór w kierunku zachodnich Bałkanów.

Jeden z dwóch organizatorów tej pierwszej jazdy, Tomislav Ćorić z Chorwacji, jechał z przodu paczki. Położył mi rękę na ramieniu, kiedy jechałem obok niego. "Jazda na rowerze to łatwy sposób podróżowania między krajami" - powiedział Ćorić, założyciel i dyrektor zarządzający Viator Travel Dubrovnik (dubrovnikviator.com). "Istnieje ogromny potencjał turystyki przygodowej. Region jest zróżnicowany - w kulturze, historii, żywności - ale jednym z głównych przesłań, które chcemy wysłać, jest to, że ten obszar Europy jest całkowicie bezpieczny."

Dzień wcześniej złapałem przejażdżkę do Dubrownika z Bośni i Hercegowiny wraz z innym organizatorem wycieczki, Thierry Joubert, dyrektorem bazującej na Sarajewie firmy przygodowej Green Visions (greenvisions.ba). Jechaliśmy wzdłuż Dynarskich Alp, pasmo górskie falujące przez większość Bałkanów Zachodnich.
Dzień wcześniej złapałem przejażdżkę do Dubrownika z Bośni i Hercegowiny wraz z innym organizatorem wycieczki, Thierry Joubert, dyrektorem bazującej na Sarajewie firmy przygodowej Green Visions (greenvisions.ba). Jechaliśmy wzdłuż Dynarskich Alp, pasmo górskie falujące przez większość Bałkanów Zachodnich.

"Jest wiele powodów tej podróży" - powiedział Joubert, wyłączając zapłon i czekając, aż stado owiec będzie szło po szosie pod ośnieżonymi szczytami. "Najpierw zaprosiliśmy kolegów i przyjaciół z Kanady, Ameryki, Anglii, Francji, Włoch i Hiszpanii, ponieważ chcemy się dobrze bawić. Ale chcemy również tych, z którymi współpracujemy - i ludzi nowych w regionie - by ekscytować się Bałkanami takimi, jakimi jesteśmy. "Pasterz spojrzał na nas przez przednią szybę, wzruszył ramionami i położył się obok swojego stada. "Mam na myśli, spójrz na to miejsce; to jest dziewicze terytorium."

Przetoczyliśmy się przez najbardziej wysunięty na południe odcinek Chorwacji, Konavle, rozrzucone po skałach między górami skalnymi a wybrzeżem i pełne winnic. Zbliżając się do granicy czarnogórskiej, nasza 12-osobowa, 24-kołowa jednostka była otoczona samochodami. Chodziliśmy z rowerami, nagimi do żywiołów, do kontroli paszportowej i pchaliśmy nasze dokumenty przez okno.
Przetoczyliśmy się przez najbardziej wysunięty na południe odcinek Chorwacji, Konavle, rozrzucone po skałach między górami skalnymi a wybrzeżem i pełne winnic. Zbliżając się do granicy czarnogórskiej, nasza 12-osobowa, 24-kołowa jednostka była otoczona samochodami. Chodziliśmy z rowerami, nagimi do żywiołów, do kontroli paszportowej i pchaliśmy nasze dokumenty przez okno.

"Co robisz?" Kobiety przetoczyły się przez okno i zapytały. "Jedziemy do Macedonii. Chcesz się przyłączyć? Pokręciła głową, szarpnęła i zaśmiała się. "Wiesz, jest tu wiele wzgórz".

Morze obramowało naszą przejażdżkę przez całą Czarnogórę. Po 135 km i całkowitym wzniesieniu 2200 m, wypiliśmy piwo w jadalni Hotelu Haus Freiburg (hotelhausfreiburg.me) w Ulcinj, obserwując zachód słońca nad Adriatykiem przez wykusze. "Jestem już przekonany, że będzie to doskonałe miejsce na przyszłe trasy" - powiedział Massimo De Laurentiis, dyrektor ds. Operacji europejskich w Ciclismo Classico (ciclismoclassico.com), który prowadzi wyjazdy po Europie i obu Amerykach. De Laurentiis, który mieszka w Rzymie, robił swoją pierwszą wyprawę na Bałkany. "To niesamowite, myśleć, jak niewielu ludzi doświadczyło tej części Europy".
Morze obramowało naszą przejażdżkę przez całą Czarnogórę. Po 135 km i całkowitym wzniesieniu 2200 m, wypiliśmy piwo w jadalni Hotelu Haus Freiburg (hotelhausfreiburg.me) w Ulcinj, obserwując zachód słońca nad Adriatykiem przez wykusze. "Jestem już przekonany, że będzie to doskonałe miejsce na przyszłe trasy" - powiedział Massimo De Laurentiis, dyrektor ds. Operacji europejskich w Ciclismo Classico (ciclismoclassico.com), który prowadzi wyjazdy po Europie i obu Amerykach. De Laurentiis, który mieszka w Rzymie, robił swoją pierwszą wyprawę na Bałkany. "To niesamowite, myśleć, jak niewielu ludzi doświadczyło tej części Europy".

Ignorując chore nogi, grupa wyruszyła następnego dnia z Czarnogóry. W cieniu Alp Albańskich minęliśmy jezioro Skadar, które okalało granicę, a potem przetarło pedałami przez pofałdowaną wieś do stolicy Albanii, Tirany. Naszą metą, po nacięciu 175 km i wspięciu się na 1600 metrów, była Uka Farm (facebook.com/ukafarm). Dwuhektarowy kompleks obejmuje winnicę, gospodarstwo z owocami i warzywami oraz restaurację serwującą dania wyrwane prosto z krzewu winnego.

Gdy przechodziliśmy przez farmę, obok mnie szedł Gent Mati, właściciel przygodowego outfittera Outdoor Albania (outdooralbania.com), który gościł zespół w Tiranie. "To dobrze, że ludzie naprawdę czują Bałkany, które często różnią się od tworzenia mediów".
Gdy przechodziliśmy przez farmę, obok mnie szedł Gent Mati, właściciel przygodowego outfittera Outdoor Albania (outdooralbania.com), który gościł zespół w Tiranie. "To dobrze, że ludzie naprawdę czują Bałkany, które często różnią się od tworzenia mediów".

Ostatniego dnia trasa skierowała się na wschód, przez środkową Albanię i na pasterską pogodę ducha. Nasza wstęga blacktopu, najdłuższa i najbardziej stroma do tej pory (180 km z 3000m wzmocnienia elewacji), obejmowała pagórkowate pagórki i łatki ziemi, gdzie rodziny bosonogie pracowicie wbijały siano w stożkowe stosy.Po lunchu z pieczoną jagnięciną, grupa wyruszyła na ostatnie 40 km pchnięcia i trwała 15-kilometrowa wspinaczka z 10% do granicy z Macedonią.

Image
Image

Po grzebieniu peleton wił się ponownie, jak miało to miejsce trzy dni wcześniej. Tym razem formacja zbiegła przez plątaninę ulic i wiosek do Jeziora Ochrydzkiego, jeziora tektonicznego o długości 34 km, głębokości 300 metrów i około trzech milionów lat. Dolina Ochrydy - naturalny wpis na listę UNESCO i miejsce dziedzictwa kulturowego z setkami gatunków endemicznych i wykopanymi bazylikami sprzed 16 wieków - błyszczało jak trofeum, wypolerowane i czekające na dnie ostatniego, ostrego zejścia.

Przy kolacji w restauracji na brzegu morza świętowaliśmy z grillowanymi rybami podanymi z pieczoną papryką i bakłażanem, kawałkami sera i karafkami macedońskiego wina. Siedziałem z Jimem Johnsonem, prezydentem amerykańskiego BikeTours.com (biketours.com). "Po kilku wyprawach na Bałkany", powiedział Johnson, "ta wycieczka umocniła dla mnie potencjał regionu jako kolejnego świetnego celu rowerowego." Stukaliśmy w szklanki. Nad jeziorem wisiał woskowy okruch półksiężyca.

Zalecana: