Logo pl.yachtinglog.com

Duchy lasu: goryle Congo

Duchy lasu: goryle Congo
Duchy lasu: goryle Congo

Ada Peters | Redaktor | E-mail

Wideo: Duchy lasu: goryle Congo

Wideo: Duchy lasu: goryle Congo
Wideo: Wenecja - jak się tu dostać w 4 krokach 2024, Kwiecień
Anonim

Ogromna, niezbadana dzicz, afrykańskie "Heart of Darkness", niegdyś przyciągało wiktoriańskich odkrywców w poszukiwaniu pozornie mitycznych stworzeń. Podążaj ich śladami tropiącego goryla safari w lasach deszczowych Konga. Oto historia jednego człowieka, pochodząca z Lonely Planet Traveler czasopismo.

Deszcz biczuje baldachim, zbierając się w grubych kropelkach, które prześlizgują się przez mętny bezruch do leśnej podłogi poniżej. Tutaj grupka mężczyzn wdrapuje się na przypory, schylając się pod winoroślami skręconymi w warkoczyki sztywne jak kamień. Na ich czele stoi figlarna postać, jego żywiołowe wąsy i kapelusz uginające się w dusznym powietrzu. Bierze łyk brandy. Spędził miesiące w tym bezkresnym lesie deszczowym, podtrzymywanym przez niewiele więcej niż miód, dziwny skrawek mięsa małpiego i tęsknotę. Obiekt jego obsesji? Stworzenie znane miejscowym plemionom jako "njena", mityczna bestia nigdy wcześniej nie widziana oczami Zachodu, duchem Czarnego Lądu.

Mężczyzna zatrzymuje się, pochyla i bada fragment korzenia. Został oderwany od ziemi i ugryziony. Przed nami małe drzewko trzęsie się w bezwietrznym lesie, a pęknięcie gałęzi odbija się echem wśród ludzi. Sygnalizując innym, wyrzuca karabin z pleców i wyrusza w tunel rozdarty przez liście. Odsuwając zasłonę liści, potknął się o linię drzew, a tam, przed nim, stoi cel jego życia - "króla afrykańskiego lasu". "To widok, którego nigdy nie zapomnę" - pisał później człowiek. Wzniósł się na tylnych nogach, piekielny wyraz twarzy, jak w koszmarnej wizji, z oczami płonącymi ogniem. Dało to ujście, by ryknął jak rykoszetem odległego grzmotu, uderzył w pierś furią - a potem posunął się naprzód …
Mężczyzna zatrzymuje się, pochyla i bada fragment korzenia. Został oderwany od ziemi i ugryziony. Przed nami małe drzewko trzęsie się w bezwietrznym lesie, a pęknięcie gałęzi odbija się echem wśród ludzi. Sygnalizując innym, wyrzuca karabin z pleców i wyrusza w tunel rozdarty przez liście. Odsuwając zasłonę liści, potknął się o linię drzew, a tam, przed nim, stoi cel jego życia - "króla afrykańskiego lasu". "To widok, którego nigdy nie zapomnę" - pisał później człowiek. Wzniósł się na tylnych nogach, piekielny wyraz twarzy, jak w koszmarnej wizji, z oczami płonącymi ogniem. Dało to ujście, by ryknął jak rykoszetem odległego grzmotu, uderzył w pierś furią - a potem posunął się naprzód …

Położona na obrzeżach Parc National D'Odzala w północnej Republice Konga, Oleme znajduje się około 200 mil na wschód od miejsca, w którym wiktoriański odkrywca - i sensacjonista - odkrył "goryle" Paula Du Chaillu. Półdniowa podróż na południowy wschód leży w Ngaga Camp. Napęd pokazuje binarny świat tej części Zagłębia Kongo - mozaikę sawanny i lasu nawleczonych razem przez nierówne tory brudu. Land Cruiser szaleje szaleńczo, ku zadowoleniu Maxwella Muswere. "Żartujemy, że tutaj, pijanymi kierowcami są ci, którzy jeżdżą w linii prostej", mówi, jego dredy wymachują, jego śmiech zagłusza naprężający silnik. W mgiełce popołudnia powietrze nad trawami sawanny rozjaśnia zakurzony róż. Ogromne kopce termitów zajmują równiny, ich opadające, upiorne kontury przywodzą na myśl kościoły topiące się w ekstremalnym upale. Land Cruiser zakłóca eskadrę błękitnych motyli, które uciekają, przelatując przez słońce. Za nim, grupa ubitych w błoto leśnych bawołów wynurza się z wody, a uszy drgają. Zaczynają i uciekają, a ich rogi cofają się, jakby zostały złapane na wietrze.

Przekroczenie progu lasu jest jak wjeżdżanie na klimatyzowaną arenę - chłodniejsze, świeższe głosy wzmacniane i odbijające się echem. Dudniący zgrzyt szympansa rozdziera się na wyższych piętrach, gdy rodzina małp colobus galopuje po wierzchołkach drzew, a ich białe płaszcze płyną w ich śladach. Trio kobiet ubranych w jaskrawe tkaniny z liputy faluje z pobocza. Trzymają zakrzywione noże panga, a na ich plecach znajdują się kosze, z których wystają drzewiaste korzenie manioku niczym sękate palce. Od czasu do czasu przechodzi strażnik przeciw kłusownikom, z karabinem spiętym pod ponczo khaki, ale poza tym życie ludzkie jest rzadkością. Republika Konga ma jedną z najniższych w Afryce gęstości zaludnienia, lasy deszczowe ograniczają znaczną część populacji 4.6 milionów na południowe progi wokół stolicy Brazzaville.
Przekroczenie progu lasu jest jak wjeżdżanie na klimatyzowaną arenę - chłodniejsze, świeższe głosy wzmacniane i odbijające się echem. Dudniący zgrzyt szympansa rozdziera się na wyższych piętrach, gdy rodzina małp colobus galopuje po wierzchołkach drzew, a ich białe płaszcze płyną w ich śladach. Trio kobiet ubranych w jaskrawe tkaniny z liputy faluje z pobocza. Trzymają zakrzywione noże panga, a na ich plecach znajdują się kosze, z których wystają drzewiaste korzenie manioku niczym sękate palce. Od czasu do czasu przechodzi strażnik przeciw kłusownikom, z karabinem spiętym pod ponczo khaki, ale poza tym życie ludzkie jest rzadkością. Republika Konga ma jedną z najniższych w Afryce gęstości zaludnienia, lasy deszczowe ograniczają znaczną część populacji 4.6 milionów na południowe progi wokół stolicy Brazzaville.

Zbliża się zmierzch, gdy Land Cruiser wciąga się w Ngagę. Powietrze jest przepełnione imbirem, a cykady głośne jak alarmy samochodowe.

Świt pęka w rytmie śpiewu ptaków, a pod kocem mgły las zaczyna się poruszać. Wrzaski i gardłowe ryky odbijają się echem wśród drzew, wywołując wśród grupy zgromadzonych wokół ogniska oczekiwanie na dokonanie ostatecznych przygotowań. To poczucie tego, co Du Chaillu musiał odczuwać po pierwszym wejściu w nieznane. Nieskończone możliwości, niewyobrażalne niebezpieczeństwa. Sznurówki są napięte, sprawdzone zapasy wody. Dwóm przewodnikom, Karlowi i Zepherinowi, powierzono zadanie towarzyszenia grupie. Ten ostatni był dawniej łowcą i jest znany jako "mistrzowski tropiciel", zdolny podążać tropem jednego goryla.
Świt pęka w rytmie śpiewu ptaków, a pod kocem mgły las zaczyna się poruszać. Wrzaski i gardłowe ryky odbijają się echem wśród drzew, wywołując wśród grupy zgromadzonych wokół ogniska oczekiwanie na dokonanie ostatecznych przygotowań. To poczucie tego, co Du Chaillu musiał odczuwać po pierwszym wejściu w nieznane. Nieskończone możliwości, niewyobrażalne niebezpieczeństwa. Sznurówki są napięte, sprawdzone zapasy wody. Dwóm przewodnikom, Karlowi i Zepherinowi, powierzono zadanie towarzyszenia grupie. Ten ostatni był dawniej łowcą i jest znany jako "mistrzowski tropiciel", zdolny podążać tropem jednego goryla.
Szybko okazuje się, jak wyjątkowa jest umiejętność. Perspektywa jest tak gęsta w miejscach, w których trudno się poruszać. Dwadzieścia sekund hakowania, aby przejść o krok lub dwa. To świat mroku, z którego każda roślina wydaje się być zamknięta w wyścigu, by uciec. Gałęzie, pędy i pnącza chwytają się nawzajem, owijając w węzły, wysilając się ku niebu. W miarę jak światło dzienne powoli przenika czasza, światło lambentu otacza las, powodując, że wilgotne liście lśnią. Wszystko, co przerywa cisza, to delikatny gwizd niewidocznej kukułki żółtooki.
Szybko okazuje się, jak wyjątkowa jest umiejętność. Perspektywa jest tak gęsta w miejscach, w których trudno się poruszać. Dwadzieścia sekund hakowania, aby przejść o krok lub dwa. To świat mroku, z którego każda roślina wydaje się być zamknięta w wyścigu, by uciec. Gałęzie, pędy i pnącza chwytają się nawzajem, owijając w węzły, wysilając się ku niebu. W miarę jak światło dzienne powoli przenika czasza, światło lambentu otacza las, powodując, że wilgotne liście lśnią. Wszystko, co przerywa cisza, to delikatny gwizd niewidocznej kukułki żółtooki.

Po około trzech godzinach Zepherin zatrzymuje się. Niewyraźnie, przytakuje przed siebie. Liście są ostrożnie odsunięte i tam są, grupa 10 lub więcej goryli, zaledwie kilka metrów dalej.Duet samic, młodych ściskających się frontami, szarpiących za szczotki, podczas gdy młody mężczyzna z łatwością unosi się nad drzewami. Inne niemowlęta bawią się na winorośli, jeden leży z tyłu, ręce za głową, a drugi kołysze prowizorycznym hamakiem. Podobnie jak satelity, cała akcja obraca się wokół srebra. Samotny dorosły samiec jest kopany w miejscu między dwoma dużymi drzewami i podciąga korzenie. Jest na tyle blisko, że jego chomping jest wyraźnie słyszalny. Jego masa jest imponująca, jego opancerzone muskulatura z wyraźną dietą wegetariańską.

Gałązka pęka pod stopami, a silverback spogląda w górę. Z pewnością jest to polecenie nakazujące, ale bardziej inteligentne niż demoniczne. Nastąpiła nieskończona przerwa, a potem, nagle, wraca do jedzenia. "Konfrontacja jest ostatnią rzeczą, jakiej pragnie" - szepcze Karl. "Silverbacks wolą używać pokazów agresji, aby odstraszyć potencjalnych agresorów." Później młody człowiek będzie mówił o byciu świadkiem jednej z tych próbnych oskarżeń, w której goryl zatrzymał się zaledwie kilka centymetrów od nieostrożnego towarzysza przewodnika, delikatnie zmuszając go do pozycji podporządkowanej. "Myślę, że tyle ci mówi o tych stworzeniach" - mówi Karl.

Widzieć goryle z bliska na dziko ilustruje niesprawiedliwość kont Du Chaillu. Potwierdził istnienie tych bestii, ale także osiodłał je złą zasłużoną sławą, która miała przetrwać. Wymienił jeden mit na inny. Ale jeśli odkrywca miał "nawyk romansu", jak twierdził jeden z nich, być może nie był do końca winny. Dzięki niezgłębionej skali i niepoznawalnym sekretom Kongo zawsze wyzwala wyobraźnię. Tam, gdzie Du Chaillu odszedł, pisarze tacy jak Edgar Wallace, Edgar Rice Burroughs i Joseph Conrad podążają za tym, podsycając fascynację, która trwa do dziś.

Silverback przeżuwa ostatnią garść korzeni, wydziela niewidoczny sygnał i, jedna po drugiej, grupa goryli wyparowuje we mgle.

Image
Image

Skrócony fragment "Spirits in the Forest", artykułu z grudnia 2014 roku Lonely Planet Traveler. Duncan Craig jest byłym współpracującym redaktorem tego czasopisma. Niezwykle cieszył się z Konga, choć kołysał się na drzewach mocniejszych niż Tarzan.

Zalecana: